Trybunał Konstytucyjny nie podzielił zastrzeżeń parlamentarzystów PiS, że Unii przekazano nowe kompetencje polskich organów władzy państwowej, a procedura ratyfikacyjna była niewłaściwa (sygnatura akt: K 33/12).
TK orzekł wczoraj, że ratyfikacja przez polski parlament zmiany traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej w odniesieniu do mechanizmu stabilności dla państw członkowskich, których walutą jest euro, uchwalonej przez Sejm RP w 11 maja 2012 r. jest konstytucyjna. Chodzi o dodany do traktatu art. 136 ust. 3, który mówi, że państwa członkowskie, których walutą jest euro, mogą ustanowić mechanizm stabilności. Ma być uruchamiany, jeżeli będzie to niezbędne do ochrony stabilności strefy euro jako całości. Udzielenie wszelkiej niezbędnej pomocy finansowej w jego ramach będzie podlegało rygorystycznym warunkom.
Posłowie i senatorowie PiS domagali się także zbadania konstytucyjności samego traktatu fiskalnego. Trybunał jednak umorzył postępowanie co do tego wniosku, gdyż został złożony przedwcześnie. Zdaniem skarżących zmiana traktatu tworzy prawne podstawy do ograniczenia uprawnień polskiego rządu i Sejmu w sferze budżetowej. Przyznają bowiem z chwilą przystąpienia Polski do sfery euro Komisji Europejskiej uprawnienia do ingerencji i korekt. Stanowi to więc przekazanie organizacji międzynarodowej kompetencji organów władzy państwowej. Taką sytuację przewiduje konstytucja RP (art. 90). Stawia on takiej ratyfikacji wyższe wymagania: może być przyjęta większością 2/3 głosów w obu izbach lub ewentualnie poddana referendum. PiS nie godził się na ten pakt, i w tym trybie, nie byłoby szansy na jego ratyfikację.
Rząd i większość parlamentarna przegłosowała ratyfikację zwykła większością stosując tzw. niższą poprzeczkę. Sześć godzin rozprawy przed TK zajęła wymiana opinii, czy w samym traktacie o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w unii gospodarczej i walutowej doszło do przekazania nowych kompetencji Unii. Nawet wiceminister spraw zagranicznych przyznał, że władze Unii uzyskują nowe instrumenty stabilizacji finansowej, i nie można przewidzieć do końca, jak zostaną wykorzystane.
– Czy jednak polska konstytucja jest wroga dyscyplinie budżetowej – pytał na koniec Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału.