Placówki medyczne oszczędzają na lekach. A w niektórych, np. w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą, brakuje nawet papieru toaletowego. I choć dyrektor placówki twierdzi, że zapewnia go chorym, przeczy temu przypadek pani Małgorzaty. Gdy leżała w sierpniu na chirurgii z powodu operacji wyrostka, mąż musiał jej dostarczać nie tylko leki na astmę, które stale przyjmuje, ale też środki higieniczne, bo w szpitalu ich nie było.
W Chrzanowie doszło do tego, że lekarze wysyłali krewnych pacjentów po leki do apteki. Dyrektor szpitala Krzysztof Kłos tłumaczy teraz, że personel medyczny nie może oczekiwać, iż pacjent przyniesie leki. Dodaje jednak: – Jeśli chory trafił do nas nie w związku z chorobą przewlekłą, a specjalista ustawił mu na nią leki, w indywidualnych przypadkach dopuszczamy przyniesienie ich do szpitala.
Rzecznik praw pacjenta od dawna krytykuje takie praktyki szpitali jako niezgodne z prawem. – Szpital musi bezpłatnie zapewnić wszystkie leki i wyroby medyczne, i to nie tylko w celu leczenia schorzenia, przez które pacjent trafił do szpitala, ale także na inne choroby – mówi Krystyna Barbara Kozłowska.
NFZ prowadzi właśnie kontrolę w szpitalu w Chrzanowie. – Gdyby pacjent był zmuszony płacić za leki, powinien zbierać rachunki i zgłosić się do nas – tłumaczy Jolanta Puchna z małopolskiego NFZ.
Ale prawo to jedno, a rzeczywistość to drugie. Dopóki pacjent nie poskarży się do NFZ, dopóty szpital jest bezkarny. Wiedząc o tym, lecznice wykorzystują ludzkie dramaty i zmuszają bliskich pacjentów, by chodzili z receptą do apteki lub przynosili leki z domu. – To może mieć poważne konsekwencje. Leki przeciwbólowe, które dostaje np. pacjent po operacji, mogą wchodzić w interakcje z lekami przyjmowanymi na stałe. Dlatego lekarze powinni przeprowadzić z chorym dokładny wywiad – podkreśla Dorota Karkowska, dr hab. nauk prawnych.