W konsultowanym właśnie projekcie nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym Ministerstwo Zdrowia przedstawiło swój pomysł, jak rozwiązać problem braku koronerów, czyli lekarzy, którzy stwierdzają zgon osoby zmarłej poza szpitalem.
Otóż w art. 16a projekt wskazuje, że to karetka pogotowia ma zawieźć do najbliższego szpitala ciało zmarłego. Tam lekarz wystawiłby kartę zgonu. Tak byłoby m.in., gdyby pacjent zmarł w karetce w trakcie reanimacji. Ta zmiana już wywołuje kontrowersje.
– Rozwiązanie wprowadzi jeszcze większy chaos. Oznacza, że karetki i izby przyjęć będą przeznaczone dla zmarłych – zauważa Bożena Janicka, lekarz rodzinny i prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ). – Projekt nie precyzuje, co ma się stać, gdy zespół karetki stwierdzi zgon już w domu chorego, do którego został wezwany. Nie ma również pewności, czy karetka zabierze zmarłego z drogi czy spod mostu – dodaje.
Nowy przepis Sejm miałby wprowadzić do ustawy o cmentarzach i o chowaniu zmarłych. Jej przepisy, pochodzące z lat 50., przewidują, że zgon stwierdza lekarz ostatniej choroby pacjenta lub położna wiejska. Problem tkwi w tym, że służba zdrowia nie pełni już takich funkcji. Jeśli więc policja znajdzie czyjeś ciało na obrzeżach miasta, w praktyce swoje działania skupi na tym, by znaleźć przychodnię, z której podjedzie lekarz rodzinny i wypisze kartę zgonu.
Lekarze PPOZ podkreślają, że ustawę trzeba znowelizować, ale w zupełnie innym kierunku. Postulują powołanie instytucji koronera oraz uporządkowanie spraw administracyjnych. Dzięki temu kartę zgonu lekarz wystawiałby z urzędu i za wynagrodzeniem.