Ambasador Federacji Rosyjskiej został wezwany przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, aby złożyć wyjaśnienia w sprawie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjską rakietę. Miała mu zostać przekazana nota protestacyjna. Nie stawił się. Co na to konwencja wiedeńska?
Konwencja wiedeńska o stosunkach dyplomatycznych konstruuje modelowy układ relacji dyplomatycznych, ale nie reguluje wprost kwestii stawiania się obcego ambasadora na wezwanie władz państwa przyjmującego. Niemniej tzw. kodeks prawa dyplomatycznego określa, jakie są funkcje dyplomatyczne, a wiodącą jest reprezentacja państwa wysyłającego w państwie przyjmującym (art. 3 ust. 1). Odmowa przez ambasadora stawienia się na wezwanie władz państwa przyjmującego w mojej ocenie godzi w przedmiot i cel przepisów normujących funkcje dyplomatyczne oraz w samą istotę stosunków dyplomatycznych, które mają wzajemny, dobrowolny charakter i służą rozwijaniu przyjaznych relacji bilateralnych.
Co więc mamy myśleć o zachowaniu ambasadora Rosji?
Myślę, że można by tu przywołać per analogiam teorie, które wypracowała doktryna dla uzasadnienia przywilejów i immunitetów dyplomatycznych, mianowicie teorię reprezentacji, wedle której bardzo istotne znaczenie ma zasada wyrażona łacińską paremią par i parem non habet imperium, czyli że równy nie ma władzy nad równym. Oznacza to, że jeden suwerenny władca jest równy drugiemu suwerennemu władcy, a mówiąc inaczej, jedno państwo jest suwerenne i drugie jest suwerenne. Kiedy utrzymują one ze sobą stosunki dyplomatyczne, to ambasador uosabia, jak gdyby personalizuje, państwo wysyłające.
Państwo przyjmujące nie może mu więc niczego nakazać?