Dwie jednobrzmiące petycje indywidualne w sprawie nadania farmaceutom oraz technikom farmaceutycznym statusu funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania czynności zawodowych wpłynęły do Ministerstwa Zdrowia na początku stycznia.
„W ostatnim czasie nasilają się ataki agresji ze strony obywateli na pracowników aptek" – czytamy w petycji, której autorzy powołują się na grudniowy atak na farmaceutę ze Zgorzelca. Został dotkliwie pobity, ponieważ zwrócił pacjentowi uwagę, że zgodnie z obowiązującym reżimem sanitarnym powinien nałożyć na twarz maseczkę. Sytuacja powtórzyła się niedługo później – w sylwestra pacjent jednej z warszawskich aptek w odpowiedzi na prośbę, by założył maseczkę, stłukł pięścią szybę i ranił farmaceutkę.
„Przykłady te pokazują dobitnie, że istnieje duża potrzeba wprowadzenia mechanizmów ochronnych wobec pracowników aptek" – piszą autorzy petycji, podkreślając, że odpowiadając na potrzeby profilaktyki zdrowotnej Polaków, oprócz świadczenia usług farmaceutycznych aptekarze zaczęli również świadczyć usługi medyczne. „W czasie, kiedy lekarze pozamykali swoje gabinety i świadczyli wyłącznie teleporady, apteki były w zasadzie jedynym miejscem, gdzie potrzebujący pacjent mógł na żywo zasięgnąć porady medycznej" – czytamy w petycji.
Jak przyznaje Marcin Repelewicz, prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej i inicjator petycji o nadanie farmaceutom statusu funkcjonariusza publicznego, problem z agresją w aptekach, niestety, nie jest niczym nowym, ale w czasie pandemii te incydenty nasiliły się i przybrały brutalniejszą formę. – Nagminne są ataki słowne, zniszczenia materialne za wymóg noszenia maseczki, udział aptek w programach szczepień czy – jak ostatnio jest zgłaszane – wybuchy agresji w związku z wynikami testu na SARS-CoV-2 – wylicza.
A członek Naczelnej Rady Aptekarskiej Mariusz Politowicz, który w zawodzie farmaceuty pracuje od 33 lat, dodaje, że aptekarze narażeni są często na większe niebezpieczeństwo niż przedstawiciele innych zawodów medycznych, bo w aptece zwykle są sami.