Reklama

Koronawirus: Warmińsko-mazurskie zmaga się z lockdownem, wszystko wskazuje na to, że będą kolejne regiony

Są kontrole, mandaty i kary. Przedsiębiorcy straszą zamykaniem swoich firm. Na zamrożenie muszą się jednak szykować kolejni.

Aktualizacja: 02.03.2021 06:05 Publikacja: 01.03.2021 17:47

Koronawirus: Warmińsko-mazurskie zmaga się z lockdownem, wszystko wskazuje na to, że będą kolejne regiony

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Setki hoteli, pensjonatów, prywatnych kwater, a obok nich kina, teatry, baseny itd. – większość od soboty 27 lutego została zamknięta. Lockdown objął na razie województwo warmińsko-mazurskie, ale wszystko wskazuje na to, że będą kolejne. Dziś mówi się o pomorskim i lubuskim, jako następne w kolejce do zamknięcia często pada także mazowieckie.

Maska pod brodą

Pierwszy weekend na Warmii i Mazurach upłynął pod hasłem wzmożonych kontroli. Były mandaty i jedna kara administracyjna.

Czytaj też: Chaos przed trzecią falą. Władze szykują się na czarny scenariusz

Tomasz Markowski, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie, mówi „Rzeczpospolitej”, że w ciągu dwóch wolnych dni policja skontrolowała 116 obiektów handlowych, wystawiła 67 mandatów za brak maseczki lub niewłaściwe z niej korzystanie i skierowała 23 wnioski o ukaranie do sądu. Z kolei sanepid przeprowadził 282 kontrole i wszczął jedno postępowanie administracyjne.

Jak udało nam się ustalić, w kilku największych hotelach jeszcze w sobotę rano można było spotkać turystów. Część zaskoczyło zamknięcie, oczekiwała bowiem na transport do domu. W sobotę wieczorem hotele w większości jednak opustoszały. Zarządzającym nie udało się wydać wszystkich zapasów zgromadzonych na posiłki serwowane do pokoi.

Reklama
Reklama

Kontrolujący bacznie przyglądają się także branży gastronomicznej. Chodzi głównie o to, czy działa ona jedynie na wynos. Wiadomo już, że mimo zakazu w województwie otworzyło się kilka restauracji, pubów czy zajazdów położonych przy często uczęszczanych trasach. To głównie lokale, które rozpoczęły działalność na początku 2020 r. i nie mogą liczyć na wsparcie państwa. W kilku sprawach trwają postępowania wyjaśniające.

Michał Sobierajski, radca prawny w Kancelarii Goldwin, Wesołowski i Wspólnicy, twierdzi, że zakazy i obostrzenia są wprowadzane nagle i przedsiębiorcy mają ograniczone możliwości przygotowania się do zmian.

Ogromne koszty odmrażania do kosza

Tymczasem, jak mówią hotelarze, uruchomienie nawet niewielkiego basenu to są koszty, które sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych. A jeśli basenów jest kilka, to trzeba je pomnożyć.I jeszcze pieniądze wydane na zaopatrzenie, uruchomienie obiektów czy ich ogrzanie.

– To potężne koszty, które w naszej grupie sięgają około 400 tys. zł. Wydaliśmy je. Nie liczymy natomiast zaplanowanych przychodów, już nie mówimy: zysków, bardzo istotnych w tej sytuacji dla naszej grupy i dla wszystkich hotelarzy, którzy przygotowali się bardzo precyzyjnie, zgodnie z wszystkimi zasadami sanitarnymi, do swojej działalności – komentuje Łukasz Skolimowski, dyrektor sieci hoteli funkcjonujących na Warmii i Mazurach.

Przedstawiciele branży turystycznej z Warmii i Mazur ostatnią decyzję rządu nazywają skandaliczną, niezrozumiałą i niesprawiedliwą. Pojawiają się nawet zapowiedzi składania pozwów zbiorowych.

Hotelarze podkreślają też, że nie ma żadnych danych, które świadczyłyby o tym, że ktoś w regionie zaraził się właśnie w hotelu.

Reklama
Reklama

Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego zaapelowała do rządu, aby w obecnej sytuacji hotelarze z województwa warmińsko-mazurskiego otrzymali dodatkowe wsparcie finansowe od państwa, które zrekompensuje im straty finansowe związane z brakiem możliwości funkcjonowania obiektów.

Kolejni w strachu

– Przedsiębiorcy z Pomorza Zachodniego czują się prawie jak na bombie z opóźnionym zapłonem – komentuje dla „Rzeczpospolitej” Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

– Z jednej strony popieramy regionalizację jako sposób na to, żeby nie zamykać całej gospodarki, ale z drugiej przedsiębiorcy nie mają wątpliwości, że prawdopodobnie nastąpi zamknięcie na Pomorzu Zachodnim, a to będzie bardzo poważny cios przede wszystkim w hotelarstwo i turystykę. Z dużym niepokojem przyjmujemy informacje, że zamknięciem zagrożone są województwa pomorskie i lubuskie. To dwa regiony, które z nami sąsiadują, więc naturalna jest obawa, że Zachodniopomorskie może być następne – dodaje Mojsiuk.

Potrzebna pomoc

Twierdzi, że sytuacja przedsiębiorców w tym regionie jest bardzo trudna. Każdego dnia Izba odbiera dziesiątki sygnałów z branż takich jak hotelarstwo, turystyka, gastronomia, handel czy transport, że jest źle i konieczna jest pilna pomoc płynnościowa lub po prostu otwarcie gospodarki w reżimie sanitarnym.

Już teraz mamy do czynienia z wyższym bezrobociem w stosunku do zeszłego roku – 8,5 proc. Kiedy do opinii publicznej dochodzą wiadomości o możliwym lockdownie, szykują się następne zwolnienia, bankructwa i zamykanie firm.

– Ratunkiem dla tej sytuacji byłaby pomoc oparta na wskaźnikach spadku obrotu o 70 proc., a nie na kodach PKD – dodaje Hanna Mojsiuk.

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama