Pewne zasady i wartości, jak godność osoby ludzkiej, są nienaruszalne, podstawowe, ale przy bliższym określaniu owego standardu praw człowieka powinno się brać pod uwagę wiele czynników.
To wnioski z wczorajszej konferencji „Konstytucja – konwencja – karta. Deficyty polskiego standardu praw człowieka”, zorganizowanej przez Zakład Praw Człowieka Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
– Do połowy lat 70. sądzono, że jest raz ustalony standard, Powszechna Deklaracja Praw Człowieka (uchwalona przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1948 r.), ale teraz wiemy, że ten dokument też był kompromisem – mówił prof. Jerzy Zajadło, szef katedry Teorii Filozofii Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. – Potem jednak przyszedł okres domagania się uwzględniania czynników kulturowych. W Trzecim Świecie deklarację ONZ traktowano jako przejaw imperializmu. Teraz tych czynników jest jeszcze więcej.
Dr Adam Bodnar, szef prawników Fundacji Helsińskiej, [b]wyliczył dziesięć praktycznych problemów w relacjach między sądami krajowymi i międzynarodowymi przy stosowaniu unijnego prawa.[/b]
Wśród nich są różne skutki, ranga orzeczeń, w zależności od tego, przeciw jakiemu państwu zapadły. Ponadto dewaluacja. Niemal co tydzień któryś z trybunałów (Strasburg bądź Luksemburg) zakreśla w jakiejś dziedzinie (zwykle wąskiej) nowy standard.