Dawne prawa, współczesne spory

Bywa, że Prokuratoria Generalna szuka poparcia dla swoich racji w carskich ukazach

Aktualizacja: 25.08.2013 09:42 Publikacja: 25.08.2012 09:20

Dawne prawa, współczesne spory

Foto: Fotorzepa, Marcin Zubrzycki Marcin Zubrzycki

Murowany kościół pw. Dziesięciu Tysięcy Męczenników w Niepołomicach ufundował król Kazimierz Wielki. W 1357 r. nadał też parafii prawo do pobierania określonej ilości drewna rocznie z lasów królewskich. W  okresie zaborów przywilej został zmodyfikowany z pobierania na wydawanie drzewa, ale nadal był respektowany. Tak samo w okresie międzywojennym i podczas okupacji hitlerowskiej. Aż przyszły nowe czasy i w 1950 r. nowa władza powiedziała: dość. Lasy Państwowe królewski przywilej uznały ponownie w 1990 r. Co roku na tej podstawie parafia pobierała bezpłatnie od nadleśnictwa w Niepołomicach po 81 m sześc. drewna twardego i drewna miękkiego.

Tak było do 2001 r., kiedy to Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych stwierdziła, że prawo parafii  się przedawniło. Księża skierowali sprawę do sądu. Batalia sądowa trwała blisko dziesięć lat. Sąd Rejonowy w Wieliczce wydał trzy wyroki, uznając roszczenia parafii. Aż tyle, bo z przyczyn proceduralnych Sąd Okręgowy w Krakowie uchylił je, nakazując powtórzyć proces. Samo procedowanie napotkało wiele problemów. Choćby z literalnym odczytaniem przywileju, bo pisany był po łacinie, ale czcionką, z którą ani jedna, ani druga strona nie bardzo mogła sobie poradzić. Trzeba było powołać eksperta do odczytania oryginału dokumentu. Powołano też biegłego z zakresu historii prawa, który musiał odpowiedzieć, jaki był charakter prawny tego przywileju: czy prywatnoprawny, czy publicznoprawny. Czy przywilej nie wygasł z różnych względów i czy w momencie wydania był zgodny z ówczesnym prawem.

W końcu w 2011 r. Sąd Okręgowy w Krakowie uznał wprawdzie, że przywilej wygasł na skutek niewykonywania go w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, jednak wskutek tego, że lasy państwowe w latach 90. przystąpiły do jego wykonywania, powstała między lasami  a parafią tzw. umowa nienazwana, tożsama z owym przywilejem. Wyrok uprawomocnił się. Nadleśnictwo musiało oddać parafii zaległe drzewo.

– Doszliśmy do wniosku, że skoro łączyła nas z parafią nienazwana umowa, to możemy ją wypowiedzieć i właśnie to zrobiliśmy – mówi Marek Świderski, nadleśniczy Nadleśnictwa Niepołomice.

Rocznie nadleśnictwo musiałoby przekazywać parafii drewno wartości kilkunastu tysięcy złotych. Nie wiadomo, czy parafia będzie ciągnęła spór sądowy.

Grombkowie a gałęzie

Z korzystaniem z przywileju nadanego jeszcze w 1454 r. przez króla Kazimierza Jagiellończyka nie ma za to problemu opactwo cysterskie w Wąchocku oraz potomkowie rdzennych mieszkańców tego miasteczka zwanych „grombkowie".

– W tabeli likwidacyjnej figuruje 195 numerów, ale faktycznie z przywileju korzysta 206 osób, bo serwituty są dziedziczone i niektórzy mają ułamkowe części – mówi Grażyna Kaczmarska, skarbnik z Komitetu Serwitutowego w Wąchocku.

Uprawnieni na podstawie królewskiego przywileju mają prawo pobierać od lasów państwowych, w tym wypadku Nadleśnictwa Skarżysko, rocznie łącznie: 281,10 m sześc. drewna użytkowego, 84,08 m przestrzennych szczap opałowych osikowych i 320 mp. gałęzi opałowych. Podziałem drewna zajmuje się zarząd komitetu serwitutowego. Członkowie komitetu mają drewno za darmo, ponoszą  tylko koszty jego pozyskania: ścięcia, okrzesania i wyrobienia np. desek.

– Dla nadleśnictwa to rocznie uszczerbek kilkudziesięciu tysięcy złotych i dodatkowe obowiązki – przyznaje Henryk Pasteczka, p.o. nadleśniczego Nadleśnictwa Skarżysko. Ambicji  odebrania tego przywileju nie ma. Nie udało się to carowi (mieszkańcy wygrali sprawę sądową) ani władzom PRL (odebrano serwitut, ale zaraz go przywrócono).

Serwituty drzewne respektowane są także w Ostrowie nad Okszą i w niektórych miejscowościach gminy Kamienica w powiecie limanowskim. Tam mieszkańcy wsi Szczawa, Kamienica i Zasadne jak dawniej mogą pobrać w każdy piątek, posiadając przy sobie kartę serwitutową podbitą przez leśniczego, określoną ilość drzewa na opał.

Jakub Maziarz, doktorant w Katedrze Historii Prawa Polskiego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, badał księgi wieczyste znajdujące się w zarządzie Lasów Państwowych. Zauważył, że wciąż funkcjonują wpisy pochodzące z XIX w.

– Oprócz tak typowych jak służebność przechodu i przejazdu są w nich także i takie określające, że właściciel nieruchomości w porze zimowej w co drugą środę  od zmierzchu do świtu może zbierać szyszki na drodze i gałęzie. Jest też przywilej dający prawo polowań – wymienia Jakub Maziarz.

– W archiwum domowym mam wciąż przywilej nadający moim pradziadkom prawo do pobierania w określone dni ściółki z lasu. Nie korzystam z niego, ale jakaś prawna droga do korzystania z tego serwitutu jest otwarta – mówi Władysław Bulanda z Kamienicy.

Ukaz na ryby

Pewni swego nie są wciąż potomkowie osadników nadwigierskich wsi, którym car Aleksander II w 1864 r. nadał prawa do połowu ryb na własne potrzeby, poprzez brodzenie w wodzie. Pod koniec lat 90. działacze Stowarzyszenia Mieszkańców Nadwigierskich  Wsi doszukali się w archiwach, że są uprawnieni do serwitutów i zaczęli się domagać respektowania ich przez Wigierski Park Narodowy. Przyłączyli się do nich mieszkańcy wiosek nad jeziorem Serwy. Sprawa serwitutów jeziornych trafiła do Sądu Okręgowego w Suwałkach, który w  2003 r. uznał, że carski ukaz wciąż jest ważny. Co oznacza „połów na własne potrzeby", sąd nie wyjaśnił.  Potomkowie posiadaczy tego prawa zaczęli je egzekwować. Dwa lata później sprawą zajął się Trybunał Konstytucyjny, który również uznał, że serwituty obowiązują. Administratorzy jezior i dyrekcja parku praw uznać nie chcieli, obawiając się degradacji jezior.

Sprawą zainteresował się rzecznik praw obywatelskich, który skierował pytanie do Sądu Najwyższego. Ten w 2007 r. podjął uchwałę, że choć serwitutów nikt formalnie nie zniósł, jednak od 1932 r., czyli od wejścia w życie ustawy o rybołówstwie, prawa tego nie można wykonywać.  W obiegu prawnym zaczęły funkcjonować dwa rozstrzygnięcia. W każdym razie straż rybacka zaczęła traktować tych, którzy powoływali się na prawa dane przez cara, jak kłusowników.

Kilka miesięcy temu 29 mieszkańców wsi znajdujących się nad Serwami postanowiło wyjaśnić sprawę. Złożyło pozew do Sądu Rejonowego w Augustowie, aby rozstrzygnął sprawę. Wyrok jeszcze nie zapadł.

– W sprawach, w których występujemy, dość często pojawiają się przepisy dawne. Kodeks Napoleona i przepisy austriackie  lub niemieckie, głównie w sporach związanych z odzyskiwaniem nieruchomości – mówi Marcin Dziurda, prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa.

Bywa też, że do carskich ukazów odnosi się sama Prokuratoria Generalna. Takie stanowisko zajmuje w procesie wytoczonym przez Zgromadzenie Księży Misjonarzy Świętego Wincentego a Paulo, który rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Co król dał i car odebrał

Spór dotyczy dawnej nieruchomości (ok. 4 ha) położonej w centrum Warszawy. Dziś stoją tu m.in. budynki Ministerstwa Finansów i Uniwersytetu Warszawskiego. Zgromadzenie, mając świadomość, że zwrot nieruchomości w naturze jest niemożliwy, domaga się albo przyznania nieruchomości zamiennej, albo odszkodowania, ok. 234 mln zł. Dowodzi, że zgromadzenie było właścicielem nieruchomości, zanim w 1945 r. dekretem prezydenta Bolesława Bieruta została przejęta na rzecz państwa.

Prokuratoria Generalna stoi na stanowisku, że roszczenie jest niezasadne i powołuje się na ukaz cara Aleksandra II wydany po powstaniu styczniowym w 1864 r. Wtedy, w ramach represji popowstaniowych nieruchomość zakonu została przejęta na własność przez Królestwo Polskie. Zgromadzenie toczyło o nią spór z państwem polskim, ale wyrok nie zapadł, bo wybuchła II wojna światowa.

Zgromadzenie wytoczyło też drugi proces przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście. Żąda stwierdzenia, że zasiedziało sporną nieruchomość. Dowodzi, że wprawdzie prawo własności zostało zgromadzeniu ukazem carskim odebrane, ale ono, reprezentowane przez ośmiu księży, sprawowało samoistne posiadanie w stosunku do nieruchomości. A do zasiedzenia doszło z dniem 9 listopada 1894 r.

– Na mocy ukazu prowincja warszawska zgromadzenia przestała istnieć w Królestwie Polskim. Car pozostawił jedynie trzech kapłanów do prowadzenia duszpasterstwa w parafii Świętego Krzyża. Z tego względu zakon nie mógł zasiedzieć nieruchomości  – mówi Marek Jaślikowski, radca Prokuratorii Generalnej.

Strony sporu o przywileje często mają kłopoty z ich literalnym odczytaniem

Na wokandę Sądu Okręgowego Warszawa-Praga trafił też spór, w którym parafia rzymskokatolicka pw. św. Izydora w Markach domaga się oddania lub odszkodowania za 10 ha nieruchomości przejętej przez Skarb Państwa, a będącej w zarządzie Nadleśnictwa Jabłonna. Parafia jako tytuł prawny do nieruchomości przedstawia donację króla Zygmunta III Wazy z 29 kwietnia 1602 r.

– Niewykluczone, że sprawy, w których  tytułem prawnym do nieruchomości jest donacja, będą pojawiały się na wokandzie częściej, w związku z roszczeniami kościelnych osób prawnych – mówi radca Marek Jaślikowski.

– Nikt inny – tak jak Kościół – nie przetrwał tak długo w niezmienionej formie – dopowiada Jakub Maziarz, który zajmuje się współczesnymi odwołaniami w orzecznictwie sądów polskich do prawa dawnego.

Murowany kościół pw. Dziesięciu Tysięcy Męczenników w Niepołomicach ufundował król Kazimierz Wielki. W 1357 r. nadał też parafii prawo do pobierania określonej ilości drewna rocznie z lasów królewskich. W  okresie zaborów przywilej został zmodyfikowany z pobierania na wydawanie drzewa, ale nadal był respektowany. Tak samo w okresie międzywojennym i podczas okupacji hitlerowskiej. Aż przyszły nowe czasy i w 1950 r. nowa władza powiedziała: dość. Lasy Państwowe królewski przywilej uznały ponownie w 1990 r. Co roku na tej podstawie parafia pobierała bezpłatnie od nadleśnictwa w Niepołomicach po 81 m sześc. drewna twardego i drewna miękkiego.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów