Od 1 listopada tego roku chorzy na szpiczaka mnogiego (postać białaczki) formalnie otrzymali dostęp do leczenia Revlimidem. Lek znalazł się na liście refundacyjnej. Ma on być dostępny w programie lekowym. Czyli programie działającym tylko w szpitalach.
Teraz NFZ finansuje chorym ten farmaceutyk na zasadach chemioterapii niestandardowej. Do tego by szpitale zaczęły podawać lek chorym niezbędne jest zarządzenie prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Dopiero na jego podstawie lecznica może podpisać z Funduszem umowę na realizację programu lekowego. Na razie tego zarządzenia nie ma. Brakuje więc wytycznych dotyczących warunków nowego finansowania
–Minęły już dwa tygodnie od oficjalnego komunikatu MZ o nowym programie lekowym, ale pacjenci i ośrodki nadal czekają na formalne umożliwienie leczenia. – mówił wczoraj na konferencji pacjentów „Wspólna droga" prof. dr hab. n. med. Piotr Rzepecki, prof. z Kliniki Chorób Wewnętrznych i Hematologii, w Wojskowym Instytucie Medycznym. Jego zdaniem taka sytuacja prawna budzi niepokój.
W związku z tym, że placówki medyczne nie mają od NFZ żadnej informacji o ewentualnym zarządzeniu lecznice nie mogą tez pacjentom podawać Revlimidu.
- Pacjenci obawiają się, że gdyby zarządzenie prezesa NFZ ukazało się zbyt późno np. pod koniec listopada, ośrodki, które ich leczą już nie zdążą zakontraktować programu do końca roku. To z kolei doprowadzi do braku dostępu do leczenia i przerwania ciągłości terapii na przełomie roku, co jest najgorszym z możliwych scenariuszy dla pacjentów z nowotworem krwi – uważa Wiesława Adamiec, prezes Fundacji Carita – Żyć ze Szpiczakiem, inicjatorka projektu „Wspólna Droga".