Rejestracja w urzędzie pracy jest dla bezrobotnych najtańsza, ale dla budżetu i rynku pracy zbyt kosztowna. Na koniec października w urzędach było zarejestrowanych ponad 1,86 mln osób (stopa bezrobocia 11,8 proc.).
Z badania „Diagnoza społeczna 2011" wynika, że tylko ok. 60 proc. osób zarejestrowanych jako bezrobotne rzeczywiście szuka pracy. 24 proc. przyznaje, że nie jest zainteresowanych jej znalezieniem, a pozostali pracowali na czarno. – To, że ludzie się rejestrują, bo chcą mieć opiekę medyczną, jest poważnym problemem – przyznaje Paweł Strzelecki, współautor „Diagnozy".
Te badania potwierdza doświadczenie pracowników urzędów pracy: – Szczególnie młode kobiety, które wychowują małe dzieci, przyznają, że nie chcą żadnych ofert pracy – mówi Regina Chrzanowska, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Krośnie.
Z danych Ministerstwa Pracy wynika, że tylko we wrześniu ponad 70 tys. osób w całym kraju zostało wykreślonych z rejestrów, bo odmówiło przyjęcia oferty pracy. – Często gdy chcemy przedstawić propozycję pracy czy szkolenia, bezrobotni dostarczają zwolnienie lekarskie – dodaje dyrektor Chrzanowska. Z informacji z innych urzędów pracy wynika, że bezrobotne kobiety potrafią w ciągu roku chorować 10 – 12 razy.
Jeśli ktoś jest zarejestrowany jako bezrobotny, ma prawo (i jego najbliżsi na utrzymaniu) do powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, czyli do bezpłatnej opieki medycznej. Składkę płaci budżet państwa. W tym roku w budżecie jest to zapisane 660 mln zł, ale ponieważ bezrobocie jest wyższe, niż rząd się spodziewał na początku roku, to zapewne zostanie wydanych na ten cel więcej pieniędzy. Ale to niejedyne koszty budżetowe.