– Stopa bezrobocia w sierpniu wyniosła 12,4 proc. – poinformował wczoraj Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej. Oznacza to wzrost o 0,1 pkt proc. w porównaniu z danymi z lipca.

To spore zaskoczenie, bo wskaźnik bezrobocia bardzo rzadko rośnie w miesiącach letnich. Ostatni raz zdarzyło się to w trudnych dla gospodarki latach 2009 i 2001. PKB rosło wtedy w tempie poniżej 2 proc. – Na rynku pracy widać już wyraźny efekt hamowania wzrostu. Firmy w obawie o dekoniunkturę zwalniają i stąd ta sierpniowa anomalia – mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Tłumaczy, że niepokojące jest to, że bezrobocie rośnie, gdy trwają prace sezonowe. – Spodziewam się, że zawodzi tu branża budowlana – ocenia.

Co do dalszego rozwoju wydarzeń minister pracy jest optymistą. Uważa, że dzięki uwolnieniu dodatkowych 500 mln zł z Funduszu Pracy uda się do końca roku utrzymać bezrobocie poniżej 13 proc. Optymistyczne prognozy zawarł też w ustawie budżetowej na przyszły rok minister finansów.

W te przewidywania wątpią ekonomiści. Wskazują, że wskaźnik bezrobocia może w tym roku dojść do 14 proc., co oznaczałoby, że do grudnia przybędzie około 250 tys. osób bez pracy.