– W tym roku można oczekiwać jeszcze większego buntu inwestorów przeciw pakietom płacowym prezesów niż podczas „wiosny akcjonariuszy" w 2012 r. – przewidują eksperci cytowani przez agencję Bloomberga, komentując najnowsze wydarzenia w spółkach wchodzących w skład londyńskiego indeksu FTSE 100. A tam walne zgromadzenia akcjonariuszy coraz częściej wetują pakiety płacowe prezesów. Jak oblicza brytyjska firma doradcza ISS Corporate Solutions, już 6,6 proc. z dotychczasowych WZA odrzuciło raporty komitetów ds. wynagrodzeń wobec 4,6 proc. sprzeciwów w 2015 r.
Bunt akcjonariuszy
Najgłośniejszą dotychczas akcją było kwietniowe głosowanie w koncernie paliwowym BP, gdzie aż 60 proc. akcjonariuszy sprzeciwiło się 20-proc. podwyżce wynagrodzenia prezesa Boba Dudleya w 2015 r. Po podwyżce Dudley zarobił 19,6 mln dol., podczas gdy BP zanotował w ubiegłym roku rekordową stratę operacyjną, a akcje firmy są teraz warte o jedną piątą mniej niż przed rokiem.
Sprzeciw dał niewiele, bo opinia akcjonariuszy ma charakter doradczy, nie zaś wiążący. To znaczy, że rada nadzorcza może ją wziąć pod uwagę, ale zwykle nie musi. W BP tego nie zrobiła (prezes i tak już zainkasował wynagrodzenie), podobnie jak we francuskim koncernie Renault, gdzie przed kilkoma dniami akcjonariusze też zaprotestowali przeciwko 7,2 mln wynagrodzeniu prezesa Carlosa Ghosna w 2015 r. Rada dyrektorów koncernu z miejsca odrzuciła ten sprzeciw, wywołując ostrą reakcję ministra gospodarki Emmanuela Macrona. Zganił on „dysfunkcyjny ład korporacyjny" w Renault i zapowiedział, że państwo będące głównym akcjonariuszem firmy (18 proc. głosów na WZA) będzie naciskać, by trzymała w ryzach płace zarządu. – A jeśli tego sama nie zrobi, to rząd może podjąć bardziej zdecydowane prawne kroki, by ograniczyć nadmierne płace szefów – ostrzegł minister.
Sprzeciw funduszy
Wśród notowanych w Londynie firm, których akcjonariusze wetowali zbyt wysokie płace prezesów, był m.in. koncern wydobywczy Anglo American. Na celowniku może się też znaleźć najlepiej opłacany szef w Wielkiej Brytanii Martin Sorrell, prezes grupy komunikacyjnej WPP, który zarobił w ubiegłym roku 70 mln funtów (ok. 99 mln dol.), oraz prezes Reckitt Benckiser Rakesh Kapoor, którego płaca skoczyła w ubiegłym roku o 82 proc., do 23,2 mln funtów. – Średnie zarobki prezesów wzrosły ponad trzykrotnie w ciągu 18 lat, podczas gdy indeks FTSE pozostaje dziś niemal na tym samym poziomie – przypomina Nigel Wilson z brytyjskiej Investment Association, dodając, że obecne podejście do wynagrodzeń prezesów sprawiło, że interesy top menedżerów niekoniecznie idą w parze z interesem firm i ich akcjonariuszy.
Do grona krytyków polityki płacowej firm dołączają też coraz częściej szefowie funduszy inwestycyjnych, którzy czują też rosnącą presję inwestorów. W niedawnym badaniu Reuter/Ipsos, które objęło ponad tysiąc inwestorów w USA, 59 proc. z nich ocenia, że prezesi spółek z indeksu S&P 500 są zbyt wysoko wynagradzani, a 56 proc. twierdzi, że zarządzający funduszami częściej powinni kwestionować politykę płacową tych firm. Na początku maja rosnące zarobki prezesów S&P 500 skrytykowała amerykańska Capital Group, która zarządza grupą American Funds (z aktywami 1,4 bln dolarów).