Finansowa pomoc pracodawcy w studiach MBA to powszechne zjawisko nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Według danych dziennika „Financial Times” tylko 29 proc. słuchaczy Executive MBA w renomowanych zachodnich szkołach biznesu pokrywa koszty nauki z własnej kieszeni. Dużo więcej, prawie dwie piąte uczestników programów EMBA, może liczyć na to, że ich pracodawca pokryje cały koszt menedżerskiej edukacji. A jak jest w Polsce?
– Zwykle od 20 do 40 proc. kosztów finansują studenci, którzy w ten sposób są też motywowani do większego zaangażowania w naukę – ocenia Tomasz Ludwicki, koordynator programu WIEMBA na Wydziale Zarządzania UW, gdzie skierowanie od pracodawcy ma 80 proc. słuchaczy. Wśród 41 osób, które rozpoczęły w tym roku program WEMBA w SGH, z finansowej pomocy pracodawcy korzysta 60 proc. słuchaczy, najczęściej pracowników firm z branży finansowej i ubezpieczeniowej oraz z przemysłu. Co piąty z nich nie musiał nic dopłacać z własnej kieszeni.
W innym programie SGH, CEMBA, prawie połowa studentów może liczyć na 100-proc. finansowanie nauki przez pracodawcę. Podobnie jest w Centrum Kształcenia Menedżerów UW, gdzie polskim studentom koszty czesnego zwykle pokrywają firmy. Dotychczas hojne były banki, które kierowały na studia co najmniej kilkuosobowe grupy pracowników.
[wyimek]29 proc. studentów Excutive MBA na zachodnich uczelniach płaci za naukę z własnej kieszeni[/wyimek]
W Akademii Leona Koźmińskiego pracodawcy finansują lub współfinansują studia MBA ponad połowie słuchaczy. Jak jednak podkreśla Anna Paciorek, rzeczniczka uczelni, coraz częściej na studia MBA decydują się właściciele małych firm, którzy sami płacą za naukę. W Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej ponad połowa z 92 osób, które zaczęły teraz studia MBA, zapłaciła za naukę z własnej kieszeni. Większość to przedsiębiorcy z branży IT.