Jaka reforma finansów publicznych? - Łaszek

Reforma wydatków publicznych, która zatrzyma narastanie długu publicznego oraz z czasem pozwoli na obniżenie podatków, może się istotnie przyczynić do szybszego rozwoju gospodarczego Polski – uważa ekonomista

Publikacja: 12.12.2011 19:11

Aleksander Łaszek

Aleksander Łaszek

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Red

Polska, aby szybko i stabilnie się rozwijać, potrzebuje reform, które uzdrowią finanse publiczne, jednocześnie sprawiając, że więcej Polaków zacznie pracować. W trzecim kwartale bieżącego roku pracowało prawie 16,3 mln Polaków – najwięcej od 20 lat. Jest to powód do zadowolenia, trzeba jednak pamiętać, że pomimo poprawy w Polsce wciąż pracuje relatywnie mało osób. O ile średnio w krajach UE pracuje ok. 65 proc. osób w wieku 15 – 64 lat, o tyle w Polsce jest to ciągle poniżej 60 proc.

Niski odsetek pracujących osób oznacza, że ci, którzy pracują, muszą płacić wyższe podatki. Gdyby odsetek osób pracujących w Polsce był na poziomie średniej europejskiej, to na utrzymanie państwa (m.in. policji, sądów, dróg) składałoby się nie 16,3 mln pracujących osób, ale 17,7 mln. Poza tym to z podatków osób pracujących wypłacane są wszystkie świadczenia (np. renty, emerytury, zasiłki) dla osób niepracujących.

Można więc powiedzieć, że z każdych pięciu Polaków w wieku 15 – 64 lata tylko trzech pracuje i płaci podatki na rzeczy wspólne, z których korzystają wszyscy. Ponadto z ich pieniędzy finansowane są też świadczenia (zasiłki, renty, emerytury) dla dwóch pozostałych, niepracujących osób.

Podnieść wiek emerytalny

Więcej Polaków pracowałoby, gdyby obniżyć podatki, ale aby to zrobić odpowiedzialnie, trzeba najpierw obniżyć wydatki i zatrzymać narastanie długu publicznego. Nie wystarczy zwolnić kilkudziesięciu tysięcy urzędników – choć w Polsce w ostatnich latach przybyło ich zbyt wielu, wydatki na administrację stanowią mniej niż 10 proc. całkowitych wydatków publicznych. Znaczących oszczędności należy szukać w redukcji kosztów świadczeń socjalnych, które zniechęcają do pracy, a w efekcie prowadzą do niskiej stopy zatrudnienia i zwiększają poziom wydatków publicznych ogółem. Największe wyzwanie dla polityki gospodarczej to likwidacja kosztownych przywilejów emerytalnych, z których wciąż korzystają m.in. policjanci, żołnierze i rolnicy.

Dla uzdrowienia polskich finansów publicznych szczególnie istotne jest podniesienie wieku emerytalnego. Polacy żyją coraz dłużej, z czego należy się cieszyć. Bez podniesienia wieku emerytalnego jednak oznacza to także, że coraz krótszą część życia poświęcają na pracę, a dłuższą żyją na emeryturze (na którą płacą pracujący). Jak zauważają Maciej Bukowski i Piotr Lewandowski z IBS, o ile w 1992 roku na emeryturze statystyczna Polka spędzała 21 proc. swojego życia, a Polak 8 proc., to bez podniesienia wieku emerytalnego wartość ta w 2030 roku wyniesie aż 32 proc. dla kobiet i 21 proc. dla mężczyzn. Dlatego pozytywnie należy ocenić zapowiedziane przez premiera w exposé podnoszenie wieku emerytalnego. Niestety jednak proponowane tempo w przypadku kobiet jest zdecydowanie zbyt wolne i nie zatrzyma na rynku pracy kobiet urodzonych w czasie powojennego boomu demograficznego. Warto w tym miejscu odnieść się do zgłaszanych przez przeciwników podnoszenia wieku emerytalnego obaw o wpływ takich działań na bezrobocie wśród osób starszych – doświadczenia międzynarodowe pokazują, że wyższy wiek emerytalny nie prowadzi do wzrostu bezrobocia.

Nie można zapominać także o przywilejach innych grup zawodowych, takich jak np. nauczyciele, których tygodniowy czas pracy należy do najkrótszych w całej Europie. Innym źródłem oszczędności może być też lepsze adresowanie transferów publicznych, których znaczna część trafia do osób o względnie wysokich dochodach, niepotrzebujących pomocy.

Istotnych zmian należy także dokonać w strukturze systemu podatkowego. Wysokie podatki sprawiają, że podejmowanie produktywnych działań jest mało atrakcyjne. Im wyższe jest opodatkowanie dochodów uzyskiwanych z pracy (PIT i obowiązkowe "składki"), tym ludzie mniej pracują – bo po co się więcej męczyć, skoro i tak znaczna część dodatkowych pieniędzy trafi do fiskusa, a nie do ich kieszeni?

Im wyższe jest opodatkowanie zysków przedsiębiorstw, tym silniej ograniczają one inwestycje. Po pierwsze, trudniej jest wtedy zebrać im wystarczające pieniądze na inwestycje, a po drugie, po co inwestować, skoro znaczna część dodatkowych zysków i tak trafi do fiskusa, a nie do inwestora? Jeśli rośnie opodatkowanie konsumpcji (VAT, akcyza), to ludzie mniej kupują, bo towary są droższe. W długim okresie o tym, czy państwo się rozwija czy nie, decyduje nie to, ile ludzie kupują, a właśnie ile ludzie pracują i ile przedsiębiorstwa inwestują (co jest też ściśle związane z postępem technicznym, który przejawia się np. w nowych maszynach). Dlatego by Polska szybciej się rozwijała, należy koncentrować się na redukcji podatków bezpośrednich, tj. PIT, CIT i składek ubezpieczenia społecznego, czemu może towarzyszyć podwyżka podatku VAT.

Uprościć podatki

Zmiany takie można połączyć z innym istotnym zadaniem dla nowego rządu – uproszczeniem polskiego systemu podatkowego, który jest oceniany jako jeden z najbardziej czasochłonnych w Unii Europejskiej. Dlatego FOR proponuje ujednolicenie stawki podatku VAT na poziomie 18 albo 19 proc. Znacznie uprości to rozliczanie, jednocześnie ograniczając szarą strefę i zwiększając wpływy do budżetu państwa. Umożliwi to istotne podniesienie zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodu z obecnych 1335 zł do 6000 zł, co sprawi, że osoby zarabiające pensję minimalną przestaną płacić podatek dochodowy. Dzięki temu podjęcie pracy stanie się znacznie bardziej atrakcyjne dla osób o niskich kwalifikacjach i niskich potencjalnych zarobkach, które obecnie nie pracują. Ujednolicenie VAT spowoduje też wzrost cen, ale zostanie on zrekompensowany osobom pracującym niższym podatkiem PIT, a emerytom i rencistom waloryzacją.

Kolejnymi zmianami w systemie podatkowym powinna być likwidacja większości obecnych ulg oraz zastąpienie obowiązujących podatków PIT i CIT podatkiem od dochodów osobistych oraz podatkiem dochodowym od prowadzenia działalności gospodarczej. Liczne ulgi (prawie 150 w PIT i ponad 50 w CIT) tylko w niewielkim stopniu realizują cele, jakie przed nimi postawiono, a przy tym sprawiają, że system podatkowy jest nadmiernie skomplikowany. Problemy pogłębiają jego liczne nowelizacje – ustawy o CIT i PIT mają już 19 lat i od momentu ich uchwalenia były nowelizowane ponadstukrotnie. Dlatego FOR proponuje zastąpienie ich nowymi, prostszymi podatkami od dochodów osobistych oraz od prowadzenia działalności gospodarczej.

Niestety, zmiany dotychczas zapowiedziane przez rząd idą w innym, złym kierunku i koncentrują się na podniesieniu składki rentowej. Ponieważ odbywa się to po stronie pracodawców, teoretycznie ma to chronić pracowników. Ekonomiczny sens tej podwyżki jest jednak jednoznaczny – jest to po prostu podatek od miejsc pracy. A skoro tworzenie miejsc pracy będzie bardziej opodatkowane, powstanie ich mniej.

Zwiększyć konkurencję

Ciągle aktualnym wyzwaniem dla kolejnych rządów jest od dawna obiecywana, ale nie realizowana, deregulacja. W tym obszarze należy przede wszystkim skupić się na regulacjach sztucznie ograniczających konkurencję w istotnych ekonomicznie sektorach, np. w zawodach prawniczych. Mniejsza konkurencja tam przekłada się na trudniejszy dostęp i wyższe ceny usług prawnych. Ponieważ na co dzień w Polsce korzysta z nich tysiące przedsiębiorstw i osób prywatnych, ich wysokie ceny przekładają się na wyższe koszty przedsiębiorstw i w konsekwencji wyższe ceny polskich produktów.

Zmian wymaga też system tworzenia prawa, a w szczególności oceny skutków proponowanych regulacji. Obecnie rząd, tworząc propozycje nowych regulacji, jest zobowiązany do rzetelnego przeanalizowania ich skutków, jednak jest to wymóg czysto formalny, który jest nagminnie łamany. Prowadzi to do licznych sytuacji, gdy rzeczywiste skutki uchwalanych ustaw są odmienne od zamierzonych, a liczne zmiany w przepisach, zamiast sprzyjać wzrostowi gospodarczemu, szkodzą mu.

Reforma wydatków publicznych, która zatrzyma narastanie długu publicznego oraz z czasem pozwoli na obniżenie podatków, może się istotnie przyczynić do szybszego rozwoju gospodarczego Polski. Razem z likwidacją zbędnych antyrynkowych regulacji w licznych sektorach sprawi to, że poziom życia w Polsce szybciej będzie zbliżał się do poziomu życia krajów Europy Zachodniej.

Autor jest ekonomistą, członkiem zespołu Forum Obywatelskiego  Rozwoju

Polska, aby szybko i stabilnie się rozwijać, potrzebuje reform, które uzdrowią finanse publiczne, jednocześnie sprawiając, że więcej Polaków zacznie pracować. W trzecim kwartale bieżącego roku pracowało prawie 16,3 mln Polaków – najwięcej od 20 lat. Jest to powód do zadowolenia, trzeba jednak pamiętać, że pomimo poprawy w Polsce wciąż pracuje relatywnie mało osób. O ile średnio w krajach UE pracuje ok. 65 proc. osób w wieku 15 – 64 lat, o tyle w Polsce jest to ciągle poniżej 60 proc.

Pozostało 94% artykułu
Praca
Firmowy Mikołaj częściej zaprosi pracowników na świąteczną imprezę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Praca
AI ułatwi pracę menedżera i przyspieszy karierę juniora
Praca
Przybywa doświadczonych specjalistów wśród freelancerów
Praca
Europejski kraj podnosi wiek emerytalny. Zmiany już od 1 stycznia 2025
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Praca
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!