Najnowsze dane GUS pokazują, że pod względem długości dalszego trwania życia powoli wychodzimy z pandemii, ale do sytuacji przed COVID-19 jeszcze nam daleko. Skutkiem epidemii koronawirusa było wiele nadmiarowych zgonów. W konsekwencji w ostatnich latach zmniejszyły się przewidywania dotyczące średniego dalszego trwania życia we wszystkich przedziałach wiekowych. Są one rokrocznie ujmowane w tablicach, które wylicza GUS i które są podstawą do ustalenia emerytury w nowym systemie (czyli w formule zdefiniowanej składki; dla osób urodzonych po 1949 r.). Tablice pokazują, ile ubezpieczony ma jeszcze ‒ statystycznie ‒ życia przed sobą. W praktyce wygląda to tak, że zebraną składkę przechodzącego na emeryturę dzieli się przez średnią dalszego trwania życia osoby w jego wieku. Im więcej miesięcy życia, tym świadczenie będzie niższe.
Z danych GUS wynika, że ostatnie lata to pod tym względem równia pochyła. W 2019 r. 60-latek miał przed sobą 261,5 miesiąca życia, w 2020 r. - 247,7 miesiąca, a w 2021 r. - już 238,9 miesiąca.
Dane za 2022 rok wyglądają już nieco lepiej, chociaż i tak są gorsze niż przed pandemią. Wynika z nich, że 60-latek będzie miał przed sobą 254,3 miesiąca życia.
Efekt? Zmiana tablic dla osób, które zastanawiają się czy przejść na świadczenie jeszcze w marcu będzie miała jednak bardzo ograniczone skutki ze względu na ustawowe gwarancje stosowania dotychczasowych tablic i spodziewaną sporą waloryzację składek w lipcu.
Czytaj więcej
Zastanowiłbym się nad kolejnymi zachętami podatkowymi i składkowymi do dłuższej aktywności zawodowej. W takim kierunku, aby po osiągnięciu ustawowego wieku wynagrodzenie netto osoby, która będzie dalej pracować, było równe wynagrodzeniu brutto – mówi Łukasz Hardt, przewodniczący rady nadzorczej ZUS.