Tak wynika z opinii rzecznika generalnego Michala Bobeka w sprawie obywatelki Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii (sprawa nr C-451/16).
MB urodziła się w 1948 r. jako mężczyzna. W 1974 r. wstąpiła w związek małżeński z kobietą. W 1991 r. zaczęła żyć jako kobieta, a w 1995 r. przeszła operację zmiany płci. Nie wystąpiła jednak o pełne świadectwo uznania płci, pozwalające wpisać nową płeć w aktach stanu cywilnego. Powód? Jako osoba pozostająca w związku małżeńskim musiałaby w tym celu unieważnić swoje małżeństwo z kobietą, bo w tamtym czasie prawo Zjednoczonego Królestwa nie dopuszczało małżeństw osób tej samej płci. MB i jej żona nie chciały unieważniać swojego małżeństwa.
W 2008 r. MB ukończyła 60 lat, osiągając wiek emerytalny dla kobiet urodzonych przed dniem 6 kwietnia 1950 r. Złożyła wniosek o emeryturę z publicznego systemu zabezpieczenia społecznego. Wniosek ten odrzucono z powodu braku pełnego świadectwa uznania płci - MB nie może być traktowana jak kobieta dla celów określenia jej wieku emerytalnego.
MB zaskarżyła tę decyzję do sądów krajowych. Jej zdaniem warunek pozostawania w stanie wolnym stanowi dyskryminację stojącą w sprzeczności z prawem Unii. Dyrektywa Unii w sprawie stopniowego wprowadzania w życie zasady równego traktowania kobiet i mężczyzn w dziedzinie zabezpieczenia społecznego zakazuje dyskryminacji ze względu na płeć w dziedzinie świadczeń z publicznych systemów zabezpieczenia społecznego, w tym rent i emerytur. Jedyny wyjątek od tego zakazu dotyczy jednak kwestii związanych z ustalaniem wieku emerytalnego dla celów przyznania rent i emerytur. Państwa członkowskie mają prawo wyłączyć te sprawy z zakresu stosowania dyrektywy. Wielka Brytania skorzystała z tego uprawnienia i ustaliła wiek emerytalny kobiet urodzonych przed dniem 6 kwietnia 1950 r. na 60 lat, zaś mężczyzn urodzonych przed dniem 6 grudnia 1953 r. – na 65 lat.
Problem w tym, że do 10 grudnia 2014 r. nabyta przez osobę transpłciową płeć nie była uznawana dla celów ustalenia wieku emerytalnego, jeśli osoba ta pozostawała i nadal pozostaje w związku małżeńskim. To dlatego, że brytyjskie prawo nie uznawało wówczas małżeństw osób tej samej płci. Taki stan prawny istniał w chwili wniesienia przez MB sprawy do brytyjskiego sądu. Dlatego postanowił on zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniem, czy taka sytuacja jest zgodna z unijną dyrektywą.