Zdaniem Agnieszki Niebutkowskiej, menedżerki w Antalu, rekrutacje wydłuża oczekiwanie na spłynięcie ofert od kandydatów i niechęć wielu pracodawców do zdalnych rozmów z kandydatami. – Ustalenie spotkań między pracodawcą, rekruterem i kandydatem jest bardzo czasochłonne, kiedy dochodzi do momentu zgrywania kalendarzy na spotkanie w biurze danej firmy – wyjaśnia Niebutkowska.
Jak ocenia Katarzyna Trzaska, menedżerka ds. marketingu w eRecruiterze, w wielu sytuacjach trudnością okazuje się dopasowanie kandydata do stanowiska. – Nie chodzi tu wyłącznie o kompetencje twarde, wiedzę czy doświadczenie kandydata, ale także o dopasowanie do zespołu i kultury organizacji pod względem cech osobowości, umiejętności miękkich, wyznawanych wartości czy preferencji dotyczących wizji pracy i możliwości rozwoju – wyjaśnia Trzaska. Dodaje też, że w przypadku niszowych lub bardzo poszukiwanych specjalizacji procesy rekrutacyjne potrafią się znacząco wydłużać, a nawet są powtórnie uruchamiane.
Szukając ideału
Teraz, gdy pracodawcy znacznie rzadziej niż przed rokiem planują wzrost zatrudnienia, w części branż i zawodów kandydaci muszą się uzbroić w większą cierpliwość. Wprawdzie szybko dostaną standardowe potwierdzenie otrzymania CV (zadba o to system), lecz na ostateczną decyzję niekiedy trzeba będzie poczekać dłużej niż cztery–pięć tygodni. O ile do niedawna, w czasach mocno rozgrzanego rynku rekrutacji, gdy konkurencja o pracowników zmuszała pracodawców do szybkich decyzji, skracania selekcji, a także akceptacji kandydatów, którzy niezbyt dobrze pasowali do ich oczekiwań, o tyle teraz, w warunkach spowolnienia i malejącej liczby ofert pracy, firmy będą zwracały większą uwagę na dobór kadr.
Przedstawiciele firm rekrutacyjnych już to widzą. – Firmy częściej czekają na idealnego kandydata, który nie tylko będzie spełniał ich oczekiwania, ale też zmieści się w założonym budżecie płacowym na danym stanowisku – mówi Piotr Wielgomas, prezes firmy rekrutacyjnej Bigram.
Liczy się sprawność
Zdaniem Ewy Michalskiej, dyrektorki operacyjnej Grafton Recruitment, widać, że firmy optymalizują koszty, zachowują dużo większą ostrożność w zatrudnianiu i uważniej patrzą na kompetencje kandydatów. Są też bardziej skłonne do tego, by zatrudnić jednego dobrego pracownika niż dwóch z niższymi kompetencjami. Wyjątkiem są branże, w których jest duży brak pracowników – tutaj firmy podejmują decyzje szybko – ocenia Ewa Michalska i dodaje, że taka sytuacja jest nadal w IT, a także w przemyśle zbrojeniowym i energetyce (w tym wiatrowej).
Również Agnieszka Niebutkowska zauważa, że pracodawcy stali się ostatnio bardziej wybredni w ocenie kandydatów, co skutkuje wydłużaniem procesów.