Brytyjska policja została w piątek w nocy poinformowana o kłótni w domu kandydata na premiera Borisa Johnsona. Jeden z sąsiadów miał obawy dotyczące zdrowia mieszkającej tam kobiety.
"The Guardian" poinformował, że partnerka Johnsona Carrie Symonds miała krzyczeć "Zostaw mnie" oraz "wynoś się z mojego mieszkania".
Notowania byłego burmistrza Londynu nadal stawiają go w roli faworyta do przejęcia po Theresie May stanowiska premiera Wielkiej Brytanii, jednak po piątkowym incydencie jego poparcie zmalało.
Johnson nie chciał tej sprawy komentował. - Nie sądzę, aby ludzie chcieli o tym słyszeć - powiedział. Zamiast tego skupiał się na temacie brexitu. Zapewnił, że przygotuję Wielką Brytanię do wyjścia z UE bez umowy , jeśli porozumienie nie może zostać osiągnięte.
Unikanie tematu nie spodobało się wszystkim członkom partii. Były szef brytyjskiego MSZ Malcolm Rifkind powiedział w rozmowie z radiem BBC 5, że jedyna odpowiedzią nie może być "bez komentarza". - To oznacza, że może być coś, czego nie chce ujawnić - dodał.