Kontrowersje wokół Adama Bodnara wybuchły niedawno po tym, jak Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur - którego zadania wykonuje Rzecznik Praw Obywatelskich - wydał oświadczenie w sprawie zatrzymania Jakuba A., 22-latka podejrzanego o zamordowanie 10-letniej Kristiny z Mrowin. Jakub A. przyznał się do zarzutów zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, znieważenia zwłok i podżegania do udziału w zabójstwie.
Rzecznik Praw Obywatelskich w komunikacie oświadczył, że podczas zatrzymania naruszono godność Jakuba A. oraz pogwałcono prawa człowieka. RPO skrytykował założenie podejrzanemu kajdanek zespolonych oraz to, że policjanci wyprowadzili mężczyznę z miejsca zatrzymania w takim stanie, w jakim go aresztowali, czyli bosego i niekompletnie ubranego.
Bodnar spotkał się z falą krytyki. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski powiedział, że "rzecznik powinien się wreszcie dla świętego spokoju podać do dymisji". W obronie Bodnara wystąpił m.in. były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński.
- Od początku słyszę różnego rodzaju krytykę pod moim adresem, że się nie zajmuję tym, czym powinienem, że mam stanowiska zbyt wyraziste, że się mieszam w politykę, że budżetu nie dostanę. Cóż, taka jest rola rzecznika, że rzecznik nie jest od tego, żeby się podobać rządzącym - powiedział w TVN24 Adam Bodnar. - Jeżeli by się podobał rządzącym to znaczy, że nie byłoby komu strzec praw obywatelskich - dodał. Zadeklarował, że jego zadaniem jest służenie obywatelom i upominania się o wynikające z konstytucji gwarancje dla obywateli.
Bodnar oświadczył, że nie zamierza podawać się do dymisji i planuje pełnić funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich jeszcze przez rok, dwa miesiące i 11 dni.