W poniedziałek w brytyjskiej Izbie Lordów odbyła się debata w sprawie wypełnienia przez Polskę deklaracji z Terezina z 2009 roku, która dotyczy uregulowania statusu majątku ofiar Holokaustu. Odbyła się z inicjatywy baronowej Deech, której ojciec urodził się w 1903 w Ustrzykach Dolnych i uciekł przed wojną z Polski z obawy przed nazistami.
Baronowa nie kryła frustracji bezczynnością Warszawy w sprawie restytucji mienia. – Zadaję tu od 11 lat to samo pytanie i otrzymuje tą samą odpowiedź: nie ma postępu, nie ma obietnic – mówiła. Tym razem jednak się myliła. Z przebiegu debaty można było dowiedzieć się o zaskakującej skuteczności brytyjskiego ambasadora w Warszawie Jonathana Knotta.
Tajemnicze spotkanie
Powiedział o tym lord Pickles, pełnomocnik brytyjskiego rządu ds. Holokaustu. Niespodziewanie ujawnił szczegóły rozmów Knotta z Elżbietą Witek z PiS. – Jego spotkanie w zeszłym tygodniu z marszałkiem Sejmu pomogło utorować drogę do wycofania ustawy o prawach majątkowych Warszawy z izby niższej – oświadczył.
O co chodzi? W ostatni piątek Sejm miał głosować nad projektem w sprawie reprywatyzacji, wniesionym w połowie czerwca przed posłów Klubu PiS. Projekt ma usprawnić wypłatę odszkodowań związanych z reprywatyzacją i wiąże się z nim pewna kontrowersja. Przepisy utrudniają zwrot kamienic z lokatorami. Autorzy projektu wielokrotnie podkreślali, że ustawa nie wygasza roszczeń, a jedynie ma zabezpieczyć interesy lokatorów. Pojawiają się jednak też głosy, że może ona znacznie utrudnić reprywatyzację.
W piątek w sprawie ustawy nie zdecydował Sejm, bo nieoczekiwanie, już w trakcie głosowań, spadła z porządku obrad. – Od marszałek Elżbiety Witek usłyszałam, że powodem jest uroczystość upamiętnienia Rządu Obrony Narodowej, w której mają wziąć udział przedstawiciele klubów. Wyjaśniła, że do ustawy zgłoszono wiele poprawek – relacjonuje posłanka Lewicy Magdalena Biejat. – Dość zaskakujący jest fakt, że ustawa spadła też z porządku obrada poprzedniego posiedzenia. Wtedy argumentacja równie dotyczyła braku czasu.