Bartłomiej Sienkiewicz o obecności na zaprzysiężeniu: Ścieżką ślepego radykalizmu nie pójdę

- Uważam, że jak się poświęciło większość dorosłego życia państwu polskiemu, to mam obowiązek okazywać mu szacunek. Nie osobom pełniącym w nim funkcję ale instytucjom, które reprezentują - komentuje swoją obecność na zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy poseł Koalicji Obywatelskiej i były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.

Aktualizacja: 06.08.2020 06:16 Publikacja: 05.08.2020 22:07

Bartłomiej Sienkiewicz o obecności na zaprzysiężeniu: Ścieżką ślepego radykalizmu nie pójdę

Foto: tv.rp.pl

Szefowie partii wchodzących w skład Koalicji Obywatelskiej nie wezmą udziału w zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy na prezydenta - poinformował w środę przewodniczący PO Borys Budka. Dodał, że decyzja ma być wyrazem sprzeciwu wobec "łamania przez Andrzeja Dudę konstytucji RP".

Oznacza to, że podczas zaprzysiężenia prezydenta na sali nie będzie Borysa Budki (PO), Adama Szłapki (Nowoczesna), Barbary Nowackiej (Inicjatywa Polska) ani Małgorzaty Tracz i Wojciecha Kubalewskiego (nie jest posłem) z Partii Zieloni.

Czytaj także: Senator KO nie dołączy do bojkotu zaprzysiężenia Dudy

 W czwartkowej uroczystości KO będzie reprezentował m.in. Bartłomiej Sienkiewicz. "Uważam, że jak się poświęciło większość dorosłego życia państwu polskiemu, to mam obowiązek okazywać mu szacunek. Nie osobom pełniącym w nim funkcję ale instytucjom, które reprezentują. To właśnie instytucje a nie ludzie piastujący urzędy decydują o trwałości państwa. Kto nie rozróżnia jednego od drugiego, ten nie rozróżnia stanu, w którym państwo istnieje lub nie" - komentuje swoją obecność poseł.

"Czy jest mi z tym wygodnie? Nie. Sytuacja, w której wysocy urzędnicy państwowi niszczą reputację państwa, a czasami same instytucje, jest zła i musi budzić sprzeciw. A. Duda dał w poprzedniej kadencji i w trakcie kampanii wyborczej, wielokrotnie dowody takiego złego działania. Ale to nie oznacza, że mogę uznać, że Polska nie ma prezydenta. Byłaby to droga do delegalizacji państwa w ogóle" - uważa były szef MSWiA.

"Czy moja obecność na zaprzysiężeniu jest równoznaczna z akceptacją polityki PiS i odstępstwem od twardej niezgody na takie działania? Oczywiście, że nie. Dylemat, że kto nie przyłącza się do bojkotu tej prezydentury przyzwala na politykę PiS - jest z gruntu fałszywy. Podobnie jak odwrotny chwyt, że kto nie przyszedł na zaprzysiężenie ten wyrzeka się państwa polskiego. Rozumiem moich kolegów i koleżanki, które w zaprzysiężeniu nie wezmą udziału, mają do tego prawo. Nie można tylko „przy okazji” wejść w spiralę radykalizacji – ostatecznie służy ona bowiem tylko tym, którzy rządzą tylko dzięki ekstremalizowaniu podziałów wśród Polaków. Tą drogą nie pójdę" - odpowiada.

"Jeśli chcemy wygrać wybory za 3 lata, musimy „urwać” PiS część ich wyborców. Wyborców, którzy uważają A. Dudę za prawowitego prezydenta, wyborców, którzy nie potępiają w czambuł PiS mimo, że się nie zawsze z nimi zgadzają. Wyborców, którzy nie widzą problemu w fakcie przejęcia jednej izby Sądu Najwyższego przez nominatów obecnej władzy" - ocenia Sienkiewicz.

"Ja ścieżką ślepego radykalizmu nie pójdę, bo uważam, że nie prowadzi do zwycięstwa ale do klęski, nie tylko nas ale i całej Polski. Dlatego będę jutro na zaprzysiężeniu, w zgodzie z rekomendacjami władz mojej partii i klubu i w zgodzie z własnymi przekonaniami" - zapowiedział.

Polityka
Nowy sondaż po debacie prezydenckiej. Karol Nawrocki nieco bliżej Rafała Trzaskowskiego
Polityka
Krzysztof Bosak: Sztab Nawrockiego kopiuje wręcz nasze hasła. Oby traktowali to poważnie
Polityka
PSL przeciw związkom partnerskim. Kolejne krytyczne uwagi resortów kierowanych przez ludowców
Polityka
Co Agnieszka Dziemianowicz-Bąk chce osiągnąć, ogłaszając pilotażowy program skrócenia czasu pracy?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
PiS chce zmian w prawie po śmierci Barbary Skrzypek