Czy Zjednoczona Prawica przetrwa unijne negocjacje w sprawie budżetu? Stanowiska Solidarnej Polski, ale też grupki europosłów PiS są rozbieżne z oficjalną linią rządu. – „»Konkluzje interpretujące« i »wytyczne« nie są prawem! Prawem jest rozporządzenie" – pisał w mediach społecznościowych Zbigniew Ziobro jeszcze przed rozpoczęciem unijnego szczytu. Ale jak wynika z naszych rozmów, wszelkie decyzje polityczne w Solidarnej Polsce dotyczące losów Zjednoczonej Prawicy zapadną dopiero po szczycie w Brukseli.
W kuluarach politycy – nie tylko Zjednoczonej Prawicy, ale też opozycji – zastanawiają się, czy Zbigniew Ziobro zdecyduje się na opuszczenie koalicji. Do tej pory Ziobro utrzymywał ostrą linię, dając do zrozumienia, że w grę wchodzi tylko zmiana lub wycofanie samego rozporządzenia, które wprowadza mechanizm wiążący praworządność z unijnym budżetem.
Jak postawa koalicjanta zostanie odbierana w PiS? Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że politycy PiS bardzo spokojnie podchodzą do sygnałów, które wysyła Zbigniew Ziobro i jego ludzie. Większość naszych rozmówców spodziewa się, że w ten czy inny sposób sprawa rozejdzie się bez rządowego przesilenia, a zwycięży polityczny pragmatyzm. – Nie przewiduję tąpnięć w koalicji – powiedział w czwartek pytany o możliwy kolejny poważny polityczny kryzys wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Ale wewnętrzne starcie na prawne i polityczne argumenty trwa. W kuluarach przeciwnicy porozumienia zwracają uwagę na polityczny kontekst i ryzyko dla Zjednoczonej Prawicy, zwłaszcza w świetle reform, które miałyby zostać przeprowadzone do 2023 r. Nasi rozmówcy sceptyczni co do strategii rządu zwracają uwagę, że opóźnienie wejścia w życie mechanizmu np. o dwa lata nie jest satysfakcjonujące dla Polski, bo wybory mają odbyć się w konstytucyjnym terminie dopiero w 2023 roku.
Jednocześnie w Sejmie uważnie obserwuje się wszystkie sygnały pokazujące alternatywne możliwości obecnej większości, którą tworzą teraz PiS, Porozumienie i Solidarna Polska. Najwięcej komentarzy wywołała deklaracja lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, który w swoim przemówieniu zaproponował „odsunięcie radykałów” oraz stworzenie „nowej umowy społecznej". Odnotowano również, że w swoim późniejszym wystąpieniu prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o tym, że padła tu „pewna polityczna propozycja".