Wygląda na to, że dostanie się też Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, którego politycy lewicy również obwiniają o fatalny wynik.
– W najgorszym dla nas roku 2005, kiedy wydawało się, że po czterech latach rządów może nas nie być w Sejmie, zdobyliśmy 55 mandatów – mówi jeden z posłów lewicy. – Dziś po dwóch latach w opozycji i aliansie z SdPl i demokratami mamy o 15 posłów mniej. To nie klęska, to tragedia i ktoś powinien za to odpowiedzieć.
Krytycy liderów lewicy domagają się, by jeszcze w tym roku został zwołany kongres partii. Chcą odwołać na nim Olejniczaka. Policzkiem dla szefa SLD może też być utrata stanowiska wicemarszałka izby. Z ramienia LiD zostanie nim raczej Marek Borowski.
Aleksander Kwaśniewski, jakby przeczuwając gniew lewicy, wycofanie się z polityki zapowiedział już podczas wieczoru wyborczego. Nie uchroni go to przed zemstą. Sfrustrowani działacze w świetle jupiterów będą go chcieli pozbawić stanowiska szefa rady programowej LiD. Największe pretensje mają do niego za „chorobę filipińską”. Według sondaży mogła ona lewicę kosztować utratę ok. 30 mandatów.