Reklama

Tusk: musimy współpracować z prezydentem, choć nie będzie łatwo

- W sytuacji, kiedy Lech Kaczyński jest prezydentem, a ja będę premierem musimy ze sobą współpracować i nikt łaski nikomu nie robi - powiedział desygnowany wczoraj na premiera Donald Tusk. Współpraca między rządem a prezydentem nie będzie czymś łatwym - dodał.

Aktualizacja: 10.11.2007 10:14 Publikacja: 10.11.2007 09:50

Tusk: musimy współpracować z prezydentem, choć nie będzie łatwo

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

- Mimo oschłości pana prezydenta i takiej radykalnej skromnej oprawy, to jednak ten moment, w którym zrozumiałem, że zostałem desygnowany na premiera rządu Rzeczypospolitej, to może nie na zewnątrz ale w środku poczułem coś bardzo podniosłego - mówił w radiu RMF FM lider PO.

Dodał, że trudno określić, który dzień w życiu jest ważniejszy - Czy dzień ślubu, czy narodziny dzieci - mówił. - Natomiast to dla mnie na pewno jest bardzo ważne doświadczenie. Czuję się trochę innym człowiekiem - podsumował.

Pytany o oschłe zachowanie prezydenta, z informacją o desygnacji zadzwoniła do Tuska sekretarka, odpowiedział - Pomyślałem sobie, że skoro nie wszyscy są entuzjastycznie nastawieni do tej nominacji, szczególnie gospodarz tej uroczystości, to powinienem po prostu milczeć. Wymyśliłem więc sobie bardzo sprytną przyznacie formułę, że najprawdopodobniej pan prezydent, znając moją obsesję na punkcie władzy skromnej, bez przepychu, bez limuzyn, bez Bizancjum, może postanowił się dostosować do moich oczekiwań i dlatego było rzeczywiście zaskakująco skromnie.

- Z jednej strony, i mówię o tym bardzo poważnie, chcę traktować serio to, co mówi prezydent i mam wielki szacunek do instytucji prezydenta. Chciałbym także dobrze współpracować z prezydentem - mówił Tusk.

Lider PO wypowiadał się również na temat oceny kandydatów na ministrów przez prezydenta. - Z przykrością stwierdzam, że dotychczasowe opinie pana prezydenta bardzo negatywne, czy krytyczne wobec niektórych kandydatów jakoś nie mogą znaleźć odbicia w faktach - mówił. - To co wypowiadał pan prezydent na dwóch spotkaniach ze mną na temat ministra Sikorskiego, miało raczej w mojej ocenie charakter opinii, a nie jakichkolwiek zdarzeń - podkreślił.

Reklama
Reklama

- Otrzymaliśmy informacje natychmiast z Kancelarii Premiera, że jeśli mam tylko ochotę przeprowadzić się do jednego z wolnych gabinetów, to jest droga wolna - mówił Tusk. - Realia są takie, że do zaprzysiężenia gabinetu są dwa dni sejmowe. Jeden dzień w Gdańsku, dwa dni świąt państwowych. Ja będę ciągle pracował w ruchu i gabinet mi nie jest w tej chwili potrzebny - tłumaczył.

Pytany czy przeprowadzi rodzinę do Warszawy odpowiedział - Syn jest dorosły i pracuje w Gdańsku, córka studiuje w Sopocie. - Moja żona Gosia dużo przeżyła ze mną i na razie zakładam, że będzie dzieliła swój czas między mną w Warszawie i między Kasię w Sopocie - dodał. Zapewnił, że dni robocze będzie spędzał w Warszawie, a weekendy z rodziną w Sopocie.

- Mimo oschłości pana prezydenta i takiej radykalnej skromnej oprawy, to jednak ten moment, w którym zrozumiałem, że zostałem desygnowany na premiera rządu Rzeczypospolitej, to może nie na zewnątrz ale w środku poczułem coś bardzo podniosłego - mówił w radiu RMF FM lider PO.

Dodał, że trudno określić, który dzień w życiu jest ważniejszy - Czy dzień ślubu, czy narodziny dzieci - mówił. - Natomiast to dla mnie na pewno jest bardzo ważne doświadczenie. Czuję się trochę innym człowiekiem - podsumował.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Kolejne kontrowersje wokół RARS. Po zmianie prezesa agencja nie stała się idealna
Polityka
Leszek Miller wieszczy koniec Polski 2050. „Szymon Hołownia sam się wykańcza”
Polityka
Ryszard Petru nie wyklucza, że powstanie nowa partia. „Premierem będzie Sikorski”
Polityka
Sondaż: Stary czy nowy premier? Jeden polityk z wyraźną przewagą
Reklama
Reklama