Kaczyński oddał ideologię PO

PiS przejęło elektorat populistów i nie zatrzymuje wolnomyślicieli, ale za parę lat wróci na pozycję otwartej partii centrowej i przejmie władzę – prognozują politolodzy

Publikacja: 31.12.2007 02:08

Prawo i Sprawiedliwość staje się zakonem PC, czyli gwardią najwierniejszych ludzi Jarosława Kaczyńskiego, którzy nie dyskutują, tylko wykonują jego polecenia – tej diagnozie byłego premiera i działacza PiS Kazimierza Marcinkiewicza chętnie przyklaskują przeciwnicy tej partii.

W ostatnich latach PiS faktycznie przeszło wstrząs. Partię tworzyły szerokie środowiska: i te bliskie prawicowej ściany, i politycy, którzy równie dobrze mogli wybrać Platformę. Między PiS a PO istniał więc “zbiór wspólny”, ale dziś politycy z tego zbioru opuszczają Kaczyńskiego. Zdaniem zbuntowanych PiS stało się partią ludową. – Udało mu się przejąć w części kraju elektorat PSL i Samoobrony – przyznaje socjolog Jarosław Flis. To efekt rządzenia w koalicji z LPR i Samoobroną, które Kaczyński zmiótł ze sceny politycznej. Nie weszły do Sejmu. Wyeliminowanie z polityki tych populistycznych partii to – według politologa Marka Migalskiego – największy sukces PiS. – Naprawdę duża rzecz. Nikt inny niż Kaczyński by tego nie dokonał. On, przejmując język tych populistów, jak również część haseł, przejął też ich wyborców i jest dzisiaj panem tego elektoratu – uważa.

Co prawda z powodu mariażu z populistami PiS straciło około 15 procent swego elektoratu z 2005 r. (przerzucił się na PO), ale zyskało 40 procent nowych wyborców. Ryzyko się kalkulowało, gdyby nie to, że ten ruch Kaczyńskiego jednocześnie skupił pod sztandarami Platformy cały negatywny elektorat wszystkich trzech partii – PiS, LPR i Samoobrony.

Ostatnie lata skaziły też PiS cechami partii władzy. Do elitarnego dotąd ugrupowania przystępowały setki ludzi, nierzadko dla kariery. A na lojalność takich działaczy trudno liczyć. – Każdy, kto po 2005 r. obserwował kuluary polityki, zwłaszcza regionalnej, wiedział, że nastąpił transfer aktywistów LPR czy Samoobrony do PiS. To kiedyś się odbije – opowiada Flis. Tak samo, jak to, że przez dwa lata PiS narobiło sobie wielu wrogów: w mediach, dużych miastach, wśród młodzieży, studentów. Flis jest przekonany, że Kaczyński nawet był zadowolony z ataków na niego – odbierał je jako potwierdzenie, że idzie dobrą drogą. Miał też nadzieję, że one mobilizują na rzecz PiS wyborców pośród obywateli zawiedzionych transformacją.

Wybory potwierdziły, że PiS jest partią konserwatywnego południa Polski. Jednak nie porwała ona np. terenów popegeerowskich, gdzie królowała PO. – Do 2005 roku uznawaliśmy za oczywiste, że w procesie transformacji niektórzy przegrywają, ale na własne życzenie i to ich problem. Kaczyńskiemu udało się zwrócić uwagę na wykluczonych, dowartościować ich. Dziś żadna partia nie ma szansy wygrać wyborów, jeśli nie myśli również o nich. Program “Polski solidarnej” pokazał, że nie da się już robić polityki egoistycznej. Przejął go Donald Tusk i m.in. dzięki temu wygrał wybory w 2007 roku – sądzi Migalski.

– Spoiwem PiS były diagnozy Kaczyńskiego. W tej chwili partii zostało tylko przekonanie, że PO będzie kraść i nastąpi wielka klapa – ocenia Flis.

Oczywiście niecałą diagnozę PiS przejęła Platforma, ale reszta – uważa Flis – jest dziś tylko problemem partii Kaczyńskiego. Bo są to te diagnozy prezesa, które się nie sprawdziły, na przykład niezakończone niepodważalnym sukcesem zapowiedzi walki z przestępczością czy tropienie układów.

Czy zatem PiS czeka długie pozostawanie w opozycji? Zdaniem Migalskiego w stabilnym już, zdominowanym przez dwie partie systemie politycznym zawsze jedna z nich będzie rządzić. PiS wróci w końcu do władzy, ale żeby tak się stało, uczyni krok wstecz. – Będzie musiało zmienić swój elektorat, wrócić do centrum i konserwatystów. Zachować wciąż władzę nad populistami, a jednocześnie poszerzyć grono wyborców, może o tych rozczarowanych PO. To będzie trudny szpagat, ale udał się teraz Platformie, więc dlaczego nie ma się udać PiS? – sądzi Migalski.

Prawo i Sprawiedliwość staje się zakonem PC, czyli gwardią najwierniejszych ludzi Jarosława Kaczyńskiego, którzy nie dyskutują, tylko wykonują jego polecenia – tej diagnozie byłego premiera i działacza PiS Kazimierza Marcinkiewicza chętnie przyklaskują przeciwnicy tej partii.

W ostatnich latach PiS faktycznie przeszło wstrząs. Partię tworzyły szerokie środowiska: i te bliskie prawicowej ściany, i politycy, którzy równie dobrze mogli wybrać Platformę. Między PiS a PO istniał więc “zbiór wspólny”, ale dziś politycy z tego zbioru opuszczają Kaczyńskiego. Zdaniem zbuntowanych PiS stało się partią ludową. – Udało mu się przejąć w części kraju elektorat PSL i Samoobrony – przyznaje socjolog Jarosław Flis. To efekt rządzenia w koalicji z LPR i Samoobroną, które Kaczyński zmiótł ze sceny politycznej. Nie weszły do Sejmu. Wyeliminowanie z polityki tych populistycznych partii to – według politologa Marka Migalskiego – największy sukces PiS. – Naprawdę duża rzecz. Nikt inny niż Kaczyński by tego nie dokonał. On, przejmując język tych populistów, jak również część haseł, przejął też ich wyborców i jest dzisiaj panem tego elektoratu – uważa.

Polityka
Magdalena Biejat kandydatką Lewicy. „Dziewczyna z sąsiedztwa”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni