Kontrowersyjny doradca u boku minister Kopacz

Krzysztof Mika, którego działalność siedem lat temu zbulwersowała inspektorów NIK, wrócił do resortu zdrowia. Wtedy na szkoleniach zarabiał bajońskie sumy. Dziś doradza minister zdrowia Ewie Kopacz. – Za darmo – zapewnia ministerstwo

Aktualizacja: 11.01.2008 04:49 Publikacja: 11.01.2008 04:48

Minister Ewa Kopacz

Minister Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

To było zaskoczenie: na spotkanie z dziennikarzami zajmującymi się służbą zdrowia przyszedł człowiek, którego w resorcie nie widziano od siedmiu lat: od kiedy zainteresowali się nim inspektorzy NIK. Zadomowiony, pewny siebie. Zabierał głos obok przedstawicieli ścisłego kierownictwa resortu. Kim jest? – Społecznym doradcą – odpowiadają urzędnicy.

Na pytania „Rz” Jan Bondar, szef biura informacyjnego MZ, odpowiada: w ministerstwie nie pracuje ani jedna osoba na stanowisku doradcy medialnego. „Pani minister korzysta z opinii wielu osób. Osoby te angażują się, nie pobierając żadnego wynagrodzenia” – napisał szef biura informacyjnego.

– W urzędzie praca każdej osoby powinna być określona umową i umieszczona w Biuletynie Informacji Publicznej. Nawet jeśli ktoś nie bierze pieniędzy czy pracuje jako wolontariusz. Umowa musi jasno określać, jakie są zadania takiej osoby. I być jawna – mówi Grażyna Kopińska, szefowa programu „Przeciw korupcji” Fundacji Batorego.

Krzysztof Mika, pod skrótem K. M., jest wymieniony w raporcie NIK, który sprawdzał wykonanie budżetu za 2000 rok. Inspektorów zszokowała wtedy wysokość umów, które zawierał z biurem prasy i informacji Ministerstwa Zdrowia. Na 72 umowach o dzieło zarobił w ciągu roku 209 tysięcy złotych. Dla porównania: minister zarabiał wtedy rocznie 96 tysięcy brutto. Średnia pensja w resorcie nie przekraczała 3 tysięcy.

Inspektorów zaskoczył też zakres zadań wykonywanych na rzecz ministerstwa. „Bardzo szeroki” kwitowali. I wymieniali: przygotowanie i prowadzenie szkoleń z mediacji i negocjacji, wykłady z zakresu efektywności przedsiębiorstw, szkolenie personelu z zakresu public relations, szkolenia z zakresu ekonomii i gospodarki finansowej, przygotowanie wystąpień ministra.

Jego działalność „Rzeczpospolita” opisywała m.in. 22 czerwca 2001 roku. Był wtedy doradcą ds. dialogu społecznego: wtedy, tak jak teraz, protestowały pielęgniarki. Mediacje nie przyniosły jednak rezultatu: siostry wtargnęły do Ministerstwa Zdrowia i rozpoczęły jego okupację. Rozwiązaniu napiętej sytuacji nie pomagało to, że urzędnicy ministerstwa występowali wtedy w podwójnych rolach: szefowa biura informacyjnego równocześnie prowadziła konferencje prasowe zbuntowanych pielęgniarek.

To było zaskoczenie: na spotkanie z dziennikarzami zajmującymi się służbą zdrowia przyszedł człowiek, którego w resorcie nie widziano od siedmiu lat: od kiedy zainteresowali się nim inspektorzy NIK. Zadomowiony, pewny siebie. Zabierał głos obok przedstawicieli ścisłego kierownictwa resortu. Kim jest? – Społecznym doradcą – odpowiadają urzędnicy.

Na pytania „Rz” Jan Bondar, szef biura informacyjnego MZ, odpowiada: w ministerstwie nie pracuje ani jedna osoba na stanowisku doradcy medialnego. „Pani minister korzysta z opinii wielu osób. Osoby te angażują się, nie pobierając żadnego wynagrodzenia” – napisał szef biura informacyjnego.

Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica
Polityka
Pablo Morales nie zaszkodził PO. PKW nie zakwestionowała wydatków na rzecz internauty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora