Przedstawiciele Mercuria Energy Group, do której należy spółka paliwowa J&S Energy, przekonywali wczoraj, że nałożenie przez prezesa Agencji Rezerw Materiałowych prawie półmiliardowej kary na spółkę było bezzasadne.
Bronili również decyzji wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, który w grudniu karę skasował. – Posiadamy większą ilość rezerw niż te wymagane w ustawie – przekonywał szef J&S Energy Grzegorz Zambrzycki.
Na konferencji zaatakowano również obecny zarząd PKN Orlen, który przy podpisywaniu aneksu do umowy o przerób ropy miał szantażować J&S. – Chciano, abyśmy się zgodzili na aneksowanie innej umowy na korzystnych dla Orlenu warunkach, m.in. umowy na zakup ropy – mówił Jarek Astramowicz, dyrektor generalny grupy Mercuria. – Nikogo nie szantażowałem – podkreśla w rozmowie z „Rz” prezes PKN Orlen Piotr Kownacki. – Aneks był negocjowany, ale nie doszło do porozumienia – dodaje.
Sprawa rekordowej kary stała się głośna po publikacji „Rz”. Ujawniliśmy, że głównym powodem jej skasowania przez wicepremiera Pawlaka były drobne błędy proceduralne. Sprawa wywołała burzę. Zajęła się nią Sejmowa Komisja Gospodarki. PiS zastanawiało się nad złożeniem wniosku o powołanie komisji śledczej. – Z zadowoleniem przyjmiemy rozpoczęcie poważnego śledztwa w sprawie kary nałożonej na J&S, potem uchylonej przez ministra gospodarki – mówił David Ensor, wiceprezes Mercurii.
Przedstawiciele grupy przekonywali także, że kontrowersje wokół decyzji Pawlaka mają charakter polityczny, a nałożenie kary jest ewidentnym przykładem nadużycia władzy, m.in. przez byłego wiceministra gospodarki Piotra Naimskiego.