Decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z konstytucją uchwały o powołaniu sejmowej komisji śledczej ds. nacisków miała zapaść do końca czerwca. Prof. Jerzy Stępień, prezes Trybunału, chciał, by sędziowie wydali werdykt przed końcem jego kadencji (upływa w środę).
Deklarował to kilka tygodni temu posłom z Komisji Sprawiedliwości i potwierdzał w rozmowie z „Rz”. Jednak, choć pierwsza narada sędziów już się odbyła, wciąż nie ma wyznaczonego terminu rozprawy przed Trybunałem.
Żeby do niej doszło, zgodnie z procedurą TK musi otrzymać stanowiska prokuratora generalnego i marszałka Sejmu. Jak ustaliła „Rz”, w połowie lutego Bronisław Komorowski otrzymał pismo z Trybunału zobowiązujące go do przekazania stanowiska w ciągu 60 dni. Termin upłynął w połowie kwietnia. – Stanowisko prokuratora generalnego do Trybunału wpłynęło.
Stanowiska marszałka Sejmu nie ma – przyznaje Grażyna Grzegorska z zespołu prasowego biura TK. Trybunał czeka. – Rozprawa nie może się odbyć bez stanowiska. Można bez niego wyznaczyć sam jej termin, ale nieczęsto się to zdarza – mówi Grzegorska.
Poseł Andrzej Dera z PiS nie ma wątpliwości, że Komorowski chce w ten sposób blokować TK. – Takie stanowiska przygotowuje zwyczajowo Komisja Ustawodawcza. Ale w tej sprawie marszałek zlecił to bliżej nieznanej osobie poza Sejmem. Prawnicy sejmowi mieli od początku zastrzeżenia co do konstytucyjności tej uchwały – mówi „Rz” Dera, wiceszef Komisji Ustawodawczej.