Posłowie mają się zająć projektem ustawy o zniesieniu finansowania partii z budżetu. Już teraz wiadomo jednak, że będzie to czysta formalność. Projekt nie trafi nawet do dalszych prac parlamentarnych w komisjach, a od razu zostanie odrzucony. Problem w tym, że nie popiera go nawet PSL. Głosy PO to zaś za mało, by nad nim dalej pracować.
– Zagłosujemy za odrzuceniem tego projektu, bo nie zgadzamy się z jego założeniami – mówi Stanisław Żelichowski, szef klubu ludowców. Projekt, który posłowie PO złożyli w lutym, przewiduje całkowitą rezygnację z wypłacania partiom politycznym jakichkolwiek środków z budżetu. W tym roku na ten cel polski podatnik wyda ponad 107 mln zł. Politycy mogliby się natomiast starać o pozyskanie od wyborców 1 proc. ich podatku. Dokładnie tak jak to się dzieje obecnie w przypadku organizacji pożytku publicznego.
Pomysł od początku budził sprzeciw nie tylko PiS i lewicy, ale też koalicyjnego PSL. Ludowcy nie kryli, że nie zgodzą się na takie zmiany. Najbardziej uderzyłyby bowiem w ich ugrupowanie. Większość wyborców PSL to rolnicy, którzy nie płacą podatku dochodowego. To zaś oznacza, że nawet gdyby chcieli wesprzeć swoją partię, nie mieliby takiej możliwości.
Gdyby PO zależało na zmianach, inaczej załatwiłaby sprawę – twierdzą politycy PSL
– Na wiele jesteśmy się w stanie zgodzić, ale w tej sprawie dochodzimy do ściany – wyjaśniają politycy PSL. Mają też za złe koalicjantowi, że projekt zgłosił bez żadnych konsultacji z nimi. Żelichowski dowiedział się o nim dzień przed jego zgłoszeniem i to na chodniku przed Sejmem.