Chodzi o rezygnację z organizowania wyjazdowych posiedzeń komisji. Gdy kilka z nich zakończyło się pijackimi popisami i kompromitującymi zdjęciami na pierwszych stronach tabloidów, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zasugerował szefom komisji, by zrezygnować z posiedzeń wyjazdowych.
I rzeczywiście, ostatnie takie posiedzenie Komisja Ochrony Środowiska odbyła na wiosnę. Jak się okazuje w praktyce, rezygnacja z komisyjnych wyjazdów jest czysto teoretyczna. Tak naprawdę zmieniła się tylko... ich nazwa. Wyjazdy zostały bowiem zastąpione wizytacjami. Posłowie i tak spotykają się zaś poza Warszawą.
Z pierwszą wizytacją posłowie z Sejmowej Komisji Rolnictwa jutro udają się w okolice Bydgoszczy. Przez dwa dni będą obserwować, jak postępuje realizacja programu pomocy dla gospodarstw dotkniętych suszą.
Czym różni się wizytacja od posiedzenia wyjazdowego?
– Dla mnie to kompletny absurd. Tak samo wyjeżdżamy i tak samo śpimy w hotelu nad Zalewem Koronowskim. Jedyna różnica polega na tym, że nie jest to oficjalne posiedzenie, więc nie będzie dokumentowane – irytuje się Wojciech Mojzesowicz z PiS, wiceprzewodniczący komisji. To on był też jednym z pomysłodawców wyjazdu. – Sprawa jest poważna, a robi się z tego przedszkole – Mojzesowicz ma za złe marszałkowi Komorowskiemu, że traktuje posłów jak dzieci.