Reklama

Poselska delegacja w poszukiwaniu suszy

Wyjazdy parlamentarzystów: marszałek nie godzi się na pracę komisji poza Sejmem, ale posłowie znaleźli na to sposób

Publikacja: 24.09.2008 03:03

Chodzi o rezygnację z organizowania wyjazdowych posiedzeń komisji. Gdy kilka z nich zakończyło się pijackimi popisami i kompromitującymi zdjęciami na pierwszych stronach tabloidów, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zasugerował szefom komisji, by zrezygnować z posiedzeń wyjazdowych.

I rzeczywiście, ostatnie takie posiedzenie Komisja Ochrony Środowiska odbyła na wiosnę. Jak się okazuje w praktyce, rezygnacja z komisyjnych wyjazdów jest czysto teoretyczna. Tak naprawdę zmieniła się tylko... ich nazwa. Wyjazdy zostały bowiem zastąpione wizytacjami. Posłowie i tak spotykają się zaś poza Warszawą.

Z pierwszą wizytacją posłowie z Sejmowej Komisji Rolnictwa jutro udają się w okolice Bydgoszczy. Przez dwa dni będą obserwować, jak postępuje realizacja programu pomocy dla gospodarstw dotkniętych suszą.

Czym różni się wizytacja od posiedzenia wyjazdowego?

– Dla mnie to kompletny absurd. Tak samo wyjeżdżamy i tak samo śpimy w hotelu nad Zalewem Koronowskim. Jedyna różnica polega na tym, że nie jest to oficjalne posiedzenie, więc nie będzie dokumentowane – irytuje się Wojciech Mojzesowicz z PiS, wiceprzewodniczący komisji. To on był też jednym z pomysłodawców wyjazdu. – Sprawa jest poważna, a robi się z tego przedszkole – Mojzesowicz ma za złe marszałkowi Komorowskiemu, że traktuje posłów jak dzieci.

Reklama
Reklama

Jerzy Smoliński, rzecznik Bronisława Komorowskiego, nie zgadza się z tym zarzutem. – To nie marszałek, ale całe Prezydium Sejmu wyraża zgodę na posiedzenie wyjazdowe – tłumaczy.

Z brakiem zgody nie dyskutuje jednak szef komisji Leszek Korzeniowski z PO. – Posiedzenia wyjazdowe źle się kojarzą i budzą emocje u niektórych mediów. Żeby się tym nie ekscytowały, postanowiliśmy zmienić formułę – wyjaśnia.

Czy jego zdaniem pozwoli to uniknąć biesiad opisywanych potem szeroko w brukowej prasie. – Ja jadę na jeden dzień – mówi.

Romuald Ajchler (SLD) na wizytację w ogóle się nie wybiera. – Bawi mnie ta sprawa, ale uważam, że wyjazd miałby sens, gdyby skutki suszy można było obserwować na polu. Teraz więcej można zrobić w Sejmie – uważa.

Propozycja całkowitej likwidacji możliwości odbywania przez komisje posiedzeń wyjazdowych znajdowała się w przygotowanym przez marszałka Sejmu projekcie zmian w regulaminie. Nie uzyskała jednak akceptacji Klubu PO.

– Bywało, że ta formuła była nadużywana, ale teraz widać, że popadamy ze skrajności w skrajność, a tu trzeba znaleźć jakiś środek – tak przypadek Komisji Rolnictwa komentuje Jerzy Budnik (PO), szef Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich.

Reklama
Reklama

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.manys@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Polityka
Tomasz Trela: Włodzimierzowi Czarzastemu należy się szacunek od Adriana Zandberga
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama