Reklama

Komorowski blokuje grupę białoruską?

Premier chwali się poprawą stosunków z Białorusią, a posłowie nie mogą się doprosić, by w Sejmie powstała polsko-białoruska grupa parlamentarna

Publikacja: 26.11.2008 04:26

Wśród ponad 60 grup parlamentarnych w naszym Sejmie są tak egzotyczne jak polsko-ekwadorska, -filipińska, -indonezyjska, -kubańska, -malezyjska czy -wenezuelska. Kilkunastu posłów, którzy chcą współpracy z parlamentem naszego wschodniego sąsiada, od miesięcy walczy, by powstała też polsko-białoruska.

– Nie możemy się doprosić jej powołania. To niedopuszczalne. Cierpią na tym nasze relacje z Białorusią. A chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że są one bardzo istotne – mówi Tadeusz Sławecki, poseł PSL. – Wniosek w tej sprawie leży już u marszałka Sejmu od kilku miesięcy. Bronisław Komorowski nie reaguje, jakby nie było sprawy.

Parlamentarzyści, którzy chcą powołania grupy, zwracają przy tym uwagę, że w zeszłym tygodniu premier Donald Tusk chwalił się w Sejmie aktywizacją stosunków z Białorusią. Tymczasem posłowie chcący je zaktywizować skarżą się, że są lekceważeni.

[wyimek]Białoruski parlament nie jest demokratyczny, więc nie ma co go legitymizować - Robert Tyszkiewicz, PO[/wyimek]

– Bez wzajemnych kontaktów na pewno nie będziemy odnosić sukcesów na polu relacji z Białorusią. Bo pierwszym krokiem powinna tu być jak największa normalizacja stosunków – mówi Franciszek Stefaniuk (PSL).

Reklama
Reklama

W Sejmie tłumaczą, że co prawda nie ma tam grupy bilateralnej do współpracy z parlamentem Białorusi, ale działa zespół parlamentarny do spraw tego kraju.

Jego szef Robert Tyszkiewicz z Platformy Obywatelskiej przyznaje jednak, że zespół jest czymś zupełnie innym niż oficjalnie umocowana grupa międzyparlamentarna. Jego zdaniem grupa nie powstaje, bo Polska nie uznaje białoruskiego parlamentu za wybrany demokratycznie.

– Właśnie dlatego nie widzę możliwości nawiązania z nim współpracy – przekonuje Tyszkiewicz. – Będzie to możliwe dopiero, gdy na Białorusi zaczną postępować demokratyczne zmiany. W przeciwnym razie tamtejszego parlamentu nie ma co legitymizować, bo pełni wyłącznie dekoracyjną funkcję Podobnego zdania jest inny członek obecnie istniejącego zespołu, Jan Dziedziczak z PiS. – Na Białorusi panuje dyktatura. Powołanie w tej chwili grupy międzyparlamentarnej byłoby uznaniem przez nas tamtejszego parlamentu, a tego nie chcemy. Obecna forma jest zupełnie wystarczająca – uważa.

Zwolennicy powołania grupy nie zgadzają się z tym argumentem. – Nie można tak do tego podchodzić – twierdzi Stefaniuk.

– Parlament białoruski, tak samo jak polski, jest członkiem Unii Międzyparlamentarnej, która zrzesza parlamentarzystów ze wszystkich krajów. Wykluczanie białoruskich kolegów ze współpracy na pewno nie doprowadzi do demokratyzacji, a odniesie wręcz odwrotny skutek. Jego zdaniem w uporze marszałka, by nie powoływać w Sejmie grupy polsko-białoruskiej, nie ma złej woli. – Ktoś mu po prostu źle w tej sprawie doradza – uważa Stefaniuk.

Jerzy Smoliński, rzecznik Bronisława Komorowskiego, nie wyklucza, że grupa ostatecznie zostanie powołana. – Marszałek uzależnia to od opinii resortu spraw zagranicznych – wyjaśnia Smoliński.

Reklama
Reklama

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: [link=mailto:k.manys@rp.pl]k.manys@rp.pl[/link]

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama