Dotychczas liderzy Platformy przekonywali, że na rozmowy o wiosennych wyborach jeszcze za wcześnie. Wicepremier Grzegorz Schetyna mówił, że o składzie list PO może decydować nawet w marcu. Jednak po dymisji ministra sprawiedliwości i informacjach o chwiejnej pozycji ministra obrony sprawa wyborów do PE nabrała tempa.
– Nie rozmawiałam jeszcze z kolegami, ale regulamin kandydowania musimy opracować – mówi Urszula Augustyn, członek zarządu partii.
– Jest presja z szeregów, aby wreszcie tę kwestię wyjaśnić – dodaje poseł PO.
W regionach już trwa zbieranie kandydatów na listy wyborcze. O pierwszych czterech miejscach na liście zadecyduje partyjna centrala. Politycy się obawiają, że premier zdymisjonuje jeszcze kilku ministrów, którzy dostaną gwarancje miejsc na listach. Jednak według naszych rozmówców źle oceniani ministrowie nie mogą być pewni miękkiego lądowania w Brukseli.
– Donald Tusk nie chce, aby politycy, którzy się nie sprawdzili w rządzie, przeskoczyli do Parlamentu Europejskiego i zarabiali 30 tys. zł miesięcznie. Jeśli ktoś przyjdzie i powie, że chce kandydować, dostanie dymisję bez możliwości startu – mówi polityk z otoczenia Tuska.