Reklama

Eurołapanka Tuska

Kto z Platformy do Brukseli. Premier sam układa listy kandydatów i szuka nowych gwiazd. Ale myślał też o Janie Rokicie

Aktualizacja: 20.03.2009 09:42 Publikacja: 20.03.2009 02:13

Premier Donald Tusk sięga po znane twarze i polityków kojarzonych do tej pory z innymi partiami, tak

Premier Donald Tusk sięga po znane twarze i polityków kojarzonych do tej pory z innymi partiami, także z PiS

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Platforma, szykując listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego, sięga po polityczne autorytety i znanych polityków kojarzonych dotąd z innymi partiami. Premier Donald Tusk osobiście czuwa nad tym, kogo wystawi jego partia, a część kandydatur sam wymyśla – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Pierwszą bombą wyborczą była Danuta Hübner, którą PO przejęła z list SLD. W ostatnich doniesieniach medialnych pojawiają się inne znane nazwiska: socjolożek Jadwigi Staniszkis i Leny Kolarskiej-Bobińskiej, dziennikarza TVN Jacka Pałasińskiego czy dawnego lidera AWS i byłego przewodniczącego „S” Mariana Krzaklewskiego.

Problem w tym, że wiele osób wymienianych w mediach na podstawie przecieków z Platformy wcale nie chce dla niej kandydować. To prawda, że start Hübner jako warszawskiej „jedynki” PO jest przesądzony, a zgoda Krzaklewskiego na bycie lokomotywą na Podkarpaciu jest bliska. Ale już profesor Staniszkis była sondowana w tej sprawie jedynie podczas towarzyskiej rozmowy – i natychmiast odmówiła. Natomiast Jacek Pałasiński wstępnie się zgodził, ale – jak ustaliła „Rz” – wycofał się, kiedy zagrożono mu utratą pracy.

Dlaczego politycy PO tak się spieszą z podawaniem do prasy informacji o niepotwierdzonych jeszcze kandydaturach?

– To pomysł dobry z punktu widzenia marketingu politycznego, bo w ten sposób PO wysyła komunikat do wyborców: kogóż to oni nie mają, skoro wszyscy są z nimi, to ja może też – wyjaśnia socjolog Andrzej Rychard. – Nawet jeśli później się okaże, że część tych osób wcale nie startuje, to wyborca pozostanie pod wrażeniem siły przyciągania partii Tuska.

Reklama
Reklama

Czy Platforma nie ryzykuje jednak, wystawiając polityków kojarzonych wcześniej z SLD (jak Hübner) czy prawicowca i związkowca Krzaklewskiego dotąd będącego w politycznej kontrze do PO?

– W wyborach parlamentarnych mogłoby to się skończyć klęską – uważa Rychard. – Ale ze względu na specyfikę eurowyborów partia może sobie pozwolić na zaburzenie politycznej tożsamości bez większych kosztów.

PO sięga więc nawet po dawne gwiazdy PiS, jak Paweł Zalewski (Kujawsko-Pomorskie) i eurodeputowany Mieczysław Janowski (Podkarpacie).

Najwięcej obaw budzi w kierownictwie partii sytuacja w Krakowie, gdzie PO boi się przegranej z kandydatem PiS Zbigniewem Ziobrą. Próbowała wystawić przeciw niemu byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, ten jednak odmówił.

Na razie innego mocnego kontrkandydata nie udało się znaleźć. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że premier Tusk podczas posiedzenia zarządu PO miał nawet wymienić nazwisko Jana Rokity jako potencjalnej „jedynki” w Krakowie. Każdy dobry kandydat spoza partii jest na wagę złota, bo władze PO nie chcą na swoich listach (z nielicznymi wyjątkami) krajowych parlamentarzystów ani ministrów rządu Tuska.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

Reklama
Reklama

[mail=m.subotic@rp.pl]m.subotic@rp.pl[/mail][/i]

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
O co i z kim walczy Adam Glapiński? Znamy kulisy konfliktu w NBP
Polityka
Nowy ranking zaufania: Karol Nawrocki na czele, Jarosław Kaczyński jak Grzegorz Braun
Polityka
Czy Wołodymyr Zełenski wystąpi w Sejmie? Włodzimierz Czarzasty o ustaleniach
Polityka
Tomasz Trela: Najgorzej byłoby ustępować Karolowi Nawrockiemu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama