Gdy wybuchła afera Rywina i prezydent Aleksander Kwaśniewski zaapelował, by Rada podała się do dymisji, tylko Waniek i Waldemar Dubaniowski podporządkowali się wezwaniu. Nie zostali jednak odwołani, bo ówczesnemu prezydentowi najbardziej zależało na dymisji Włodzimierza Czarzastego, swojego trzeciego przedstawiciela, który jednak ani myślał rezygnować z Rady. Czarzasty – według m. in "Gazety Wyborczej" – stał się postrachem polskich mediów prywatnych, bo w zamian za przedłużenie koncesji miał się domagać wymuszania na nich sprzedaży części udziałów wskazanym przez siebie firmom. Kilku nadawców złożyło nawet doniesienia do prokuratury w tej sprawie.
[srodtytul]Człowiek prezydenta [/srodtytul]
Elżbieta Kruk, posłanka PiS, na posadę w KRRiT trafiła dzięki prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Współpracowała z nim wcześniej w NIK, Ministerstwie Sprawiedliwości i PiS. A w Radzie prezydentowi potrzebny był zaufany człowiek. Dziennikarze "Wysokich obcasów" porównali ją do poprzedniczki Danuty Waniek, która też trafiła do Rady po politycznej linii. – Nie będę zaprzeczać, że powołano nas w podobny sposób – mówiła ze śmiechem w maju 2006 roku. – Poza tym różnimy się wszystkim. Razem ze mną do KRRiT przyszły moje poglądy – zapewniała.
Już w pierwszych miesiącach urzędowania nałożyła surowe kary na dwa programy pokazywane w Polsacie. Pierwsza dotyczyła talk -show Kuby Wojewódzkiego (dziś TVN), w którym Kazimiera Szczuka parodiowała niepełnosprawną prezenterkę Radia Maryja Magdalenę Buczek, a druga programu "Nieustraszeni", w którym uczestnicy jedli na oczach widzów żywe dżdżownice. Na oba programy nałożono kary po 500 tys. zł.
Kruk została powołana przez prezydenta do Rady od razu na stanowisko przewodniczącej. Trzy miesiące po jej powołaniu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że było to niezgodne z konstytucją. Kruk na chwilę przestała pełnić tę funkcję, bo sama KRRiT wybrała ją na przewodniczącą. Jesienią 2007 roku zrezygnowała z zasiadania w Radzie, wybierając udział w wyborach do Sejmu.
[srodtytul]Do trzech razy sztuka? [/srodtytul]
Schedę po Kruk przejął Witold Kołodziejski. W odróżnieniu od byłej przewodniczącej od wielu lat pracował w mediach. Wiele lat pracował w Polskim Radiu i w TVP. Był autorem oraz wydawcą programów religijnych. Ale zasiadał także w stołecznej radzie miejskiej z ramienia PiS. Z rekomendacji tej partii trafił również do KRRiT.
I będzie zapamiętany jako obrońca szefów TVP i Polskiego Radia kojarzonych z PiS. Ale ostatnie miesiące to dla niego głównie walka z p. o. prezesa TVP Piotrem Farfałem. Dotychczasowy prezes nie uznaje swojego odwołania przez nową radą nadzorcza, bo podważa legalność właśnie uchwały KRRiT. Złożył nawet w tej sprawie wniosek do sądu. KRRiT z Kołodziejskim na czele doniósł z kolei na Farfała do prokuratury, bo ten blokuje ich pracę. Kołodziejski w walce z Farfałem wspierał już trzech prezesów TVP: Andrzeja Urbańskiego, (który został zawieszony), Sławomira Siwka (którego nie zarejestrował sąd) oraz Bogusława Szwedo (wniosek o jego rejestrację w przyszłym tygodniu rozpatrzy KRS). Kołodziejski ma także szansę przejść do historii jako szef Krajowej Rady, który rozpoczął erę cyfryzacji telewizyjnej w Polsce. Ale także w tej sprawie musi walczyć z Farfałem.