Sielski obrazek na ścianie z wieżą kościelną na pierwszym planie, jak się okazuje, nie przedstawia jego rodzinnej wsi Skierbieszowa w województwie lubelskim. – Był tu już wcześniej – tłumaczy.
Ale o swoim pochodzeniu mówi chętnie. – Rodzice byli rolnikami. Mieli gospodarstwo rolne. Dlatego i ja, i moi bracia poznaliśmy, co to ciężka praca – opowiada. Do szkoły miał półtora kilometra. Zawsze był dobrym uczniem. Przestrzegał bowiem zasady, której jest wierny do dziś – by być przygotowanym do lekcji. – Jak się odrabia pracę domową, to jest się lepszym od innych, bo nie wszyscy to robią – tłumaczy.
Kiedy wędrował do szkoły, nigdy mu nie przyszło do głowy, że będzie ministrem. – Z tego, co pamiętam, myślałem, żeby pracować w administracji – przyznaje. Nie chciał zostać na roli. Dlatego z dobrego ucznia zamienił się w pilnego studenta – socjologii na Uniwersytecie Warszawskim.
Jego kolegą ze studiów był Kazik Staszewski, lider zespołu Kult. – Z Derdziukiem nie miałem żadnej nici porozumienia – wspominał artysta w 1999 r. w wywiadzie dla „Machiny”. – Był to chłopak z Łomżyńskiego, gdzieś ze wsi, i z takim głupim uśmiechem chodził po socjologii. Z jednym z kumpli dużo wtedy piliśmy wódki, a była na kartki. Podszedłem więc do Zbyszka i mówię: „Daj mi kartkę, nie zmarnuje się, a ja ci zapłacę”. On z uśmiechem odpowiedział: „Nie mogę, muszę zawieźć tatowi”.
„Za karę” opisał go w jednej z piosenek: „No, daj mi, Derdziuk, wódki, no, co ci to stanowi? Ja nie mogę, muszę zawieźć tatowi”.
Derdziuk nie ma żalu do Kazika za tę piosenkę i wywiad. Mimo że ten pomylił województwo. – Kazik był wtedy gwiazdą, ja zwykłym studentem. Nie miałem z nim właściwie żadnego kontaktu – opowiada. – A z tą wódką. No cóż. Ja wtedy brałem udział w strajku studenckim. Przestrzegaliśmy zasady – jak strajkujemy, to nie pijemy. A kartki zbierałem na wesele brata. Dlatego nie dałem ich Kazikowi.