Około 30 projektów ustaw ma znaleźć się na liście priorytetowych prac rządu na najbliższe półrocze. Premier Donald Tusk – jak donosił Wprost. pl – poprosił bowiem ministrów o wskazanie jednego lub dwóch najważniejszych projektów spośród kilku lub kilkunastu, nad którymi pracuje każdy resort.
– Te dwa lub jeden projekt priorytetowy wskazywaliśmy na piśmie, nie rozmawialiśmy o tym na dzisiejszym posiedzeniu rządu – mówił wczoraj „Rz" jeden z ministrów.
– Jeśli pozostaje parę miesiecy do końca kadencji, to jest ważne, by ministerstwa przede wszyskim skoncentrowały się na swoich najważniejszych projektach. Ta logika jest właściwa. Co nie znaczy, że projektów będzie mało, jak twierdzi opozycja– mówi wiceszef Klubu Parlamentarnego PO Rafał Grupiński, zaznaczając, że sprawę zna tylko z mediów.
Sprawa stała się dla otoczenia premiera niewygodna. – Nieszczęście polega na tym, że racjonalny pomysł premiera, by wskazać projekty, które powinny być bezwzględnie przyjęte w tej kadencji, został odebrany jako chęć wycofania się z ogłoszonej wcześniej ofensywy legislacyjnej– mówi nasz rozmówca z rządu. – Tymczasem pod koniec kadencji parlamentarzyści zajmują się kampanią, powstaje mniej ustaw i dlatego jeśli od razu założymy, co jest dla nas najważniejsze, łatwiej będzie to przeforsować.
Jego zdaniem nie będzie też tak, że rząd przyjmie na pewno tylko 30 projektów priorytetowych. Bo są jeszcze te, których przyjęcia wymaga od nas UE (ok. 30).