W środę stołeczny Peczerski Sąd Rejonowy już po raz trzeci w ciągu ostatnich tygodni obradował w sprawie byłego prezydenta Petra Poroszenki. Po raz kolejny Poroszenko wygłosił przemówienie pod budynkiem sądu do zgromadzonych tam zwolenników. W nocy z wtorku na środę prokuratura przekonywała sąd, że śledztwo musi potrwać jeszcze do 10 października.
Sędzia zgodę wyraził i nad ranem ruszył proces w sprawie zastosowania środka zapobiegawczego wobec byłego przywódcy kraju na czas trwania śledztwa. Oskarżenie domagało się zakazu opuszczenia miasta. W otoczeniu byłego prezydenta spekulowano nawet, że grozi mu kilkumiesięczny areszt domowy. Jest podejrzany o to, że w 2018 roku skłonił ówczesnego szefa Służby Wywiadu Zagranicznego (SZR) Jehora Bożka (obecnie wiceminister spraw zagranicznych), by mianował na wiceszefa SZR Sierhija Siemoczkę, który obecnie jest zamieszany w kilka spraw karnych. Ogółem nazwisko Poroszenki figuruje już w ponad 20 sprawach karnych wszczętych przez Państwowe Biuro Śledcze (DBR).
Śledczy pod presją
Poroszenko od początku utrzymywał, że nie otrzymał zgodnie z procedurą aktu oskarżenia w siedzibie Prokuratury Generalnej 10 czerwca. Tam z kolei twierdzili, że otrzymał, ale odmówił podpisania dokumentu. Strona oskarżenia musiała się też tłumaczyć przed sądem, dlaczego w odpowiednich dokumentach brakowało np. daty albo podpisu. Obrońcy Poroszenki zarzucali, że cała sprawa jest sfałszowana i ma podłoże polityczne.
– Wszystko się zaczęło od konferencji prasowej prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który pod koniec maja zapowiedział, że wymiar sprawiedliwości będzie miał „wiele pytań” do Poroszenki. To oczywiste, że mamy do czynienie z prześladowaniem politycznym – mówił „Rzeczpospolitej” w środę nad ranem Ołeksij Honczarenko, deputowany Rady Najwyższej z Europejskiej Solidarności, na czele której stoi były prezydent.
Honczarenko był wśród tych, którzy w środę rozgrzewali tłum pod budynkiem sądu w Kijowie. Poroszenko w tym czasie wygłaszał mowę na sali sądowej. Zaskoczył wszystkich, gdy zwrócił się z prośbą o przesłuchanie szefa grupy śledczej DBR Ołeha Koreckiego, który prowadzi wytoczone wobec byłego prezydenta sprawy. W tym samym czasie jego obrońca Ilia Nowikow opublikował nagranie, na którym Korecki oświadcza, że przychodziły do niego „nieznane osoby z Charkowa” i wywierały presję. Zasugerował w ten sposób, że stoi za tym pochodząca z Charkowa prokurator generalna Iryna Wenedyktowa. Śledczy oświadczył też, że jest gotów spotkać się z mediami.