Ze sporu wokół emerytur zarówno PO, jak i PSL muszą wyjść z twarzą. W rządzie trwają prace nad porozumieniem, które im to umożliwi.
Ludowcy dostali od premiera jasny sygnał: Tusk nie wycofa się z wydłużenia wieku emerytalnego do 67. roku życia. Propozycje PSL mówiące o jego skracaniu dla kobiet posiadających dzieci nie mają więc szans. Nie oznacza to jednak, że ludowcy nie dostaną nic.
W rządzie rozważane są teraz propozycje, które złagodzą nieco projekt reformy emerytalnej. Według naszych informacji mowa jest m.in. o tym, by przejście na emeryturę zależało nie od wieku, lecz od stażu pracy. Pod uwagę bierze się także możliwość pobierania częściowych świadczeń dla osób po 60. roku życia, które stracą pracę lub będą miały problem z jej znalezieniem. Inna propozycja to wyodrębnienie grup zawodowych, które zostałyby objęte szczególnymi zabezpieczeniami. Ma to dotyczyć zwłaszcza zawodów zdominowanych przez kobiety, jak np. pielęgniarki czy położne.
Ludowcy już wcześniej rozpoczęli konsultacje społeczne ze środowiskami kobiecymi, wskazując, że premier skupił się na Kongresie Kobiet, który jest mało reprezentatywny. W najbliższy poniedziałek spotkają się z Forum Liderek Organizacji Pozarządowych. W rozmowach wezmą udział minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz i prawdopodobnie także Waldemar Pawlak.
– Chcemy się spotkać z kobietami w wieku 18 – 35 lat, bo to właśnie ich reforma emerytalna dotknie najmocniej – mówi „Rz" Krzysztof Kosiński, rzecznik PSL. Dodaje, że chcą też rozmawiać o żłobkach, przedszkolach i sytuacji kobiet na rynku pracy.