Bogatsze miasta i powiaty już liczyły miliony, jakie miały zaoszczędzić na zmniejszeniu haraczu, jaki oddają do budżetu na rzecz biedniejszych. Wbrew przewidywaniom sejmowe komisje odrzuciły jednak przygotowywany miesiącami projekt zmian w tzw. janosikowym.
Na połączonym posiedzeniu komisji Samorządu Terytorialnego i Finansów Publicznych przeciw zmianom w ustawie o dochodach samorządów głosowali posłowie PiS i SLD. W PO, PSL i Ruchu Palikota głosy się zaś podzieliły.
- Zdecydowała polityka i wewnętrzne tarcia w poszczególnych klubach pomiędzy regionami - słyszymy od posłów obu komisji. Generalnie zmiany w liczeniu janosikowego popierali reprezentanci metropolii, przeciwko byli posłowie z warmińsko-mazurskiego, Podlasia, ale też Dolnego Śląska i Zachodniopomorskiego.
- Klientelizm zwyciężył - ocenia warszawska posłanka PO Ligia Krajewska. - Okazuje się, że samorządowcy wolą dreptać u ministra o część dotacji z rezerwy, która jest w dyspozycji resortu, niż mieć ją z góry przydzieloną algorytmem.
Dzisiaj większość pieniędzy oddawanych do budżetu państwa przez bogate samorządy trafia według algorytmu do tych biedniejszych. Ponieważ duże miasta miałyby płacić mniej, trzeba by było zrekompensować „straty" uboższym. Pieniądze na ten cel miałyby pochodzić z dwóch rezerw, którymi dziś dysponuje minister finansów: dla gmin i drogowej dla powiatów i województw (łącznie 400 mln zł).