Reklama

Bronek i Donald w uścisku

Prezydent kwitnie, a premier zaczął przygasać. To piękny początek szorstkiej, męskiej przyjaźni

Publikacja: 07.09.2012 21:24

Bronek i Donald w uścisku

Foto: ROL

Do Pałacu Prezydenckiego pielgrzymuje coraz więcej posłów PO. Namawiają Komorowskiego, by w sytuacji narastającego kryzysu w partii i sondażowych tąpnięć wrócił do gry. Otoczenie Tuska na razie lekceważy te znaki.

- Wiemy, że jest taka sytuacja, ale do prezydenta chodzą raczej młodzi i niedoświadczeni posłowie, nieznający dobrze charakteru Bronka. Więc się tym nie przejmujemy - mówi „Rz” jeden z liderów PO bliski Donaldowi Tuskowi. Ale to wyraźny sygnał, że układ sił w PO się zmienił. Jeszcze przed rokiem komentatorzy polityczni poważnie rozpatrywali scenariusz, że w 2015 roku to Donald Tusk po ośmiu latach sprawowania rządów w kraju będzie walczył o prezydenturę.

- Dziś nie ma w ogóle takiego pomysłu - mówiła w niedawnym wywiadzie dla „Rz” wiceszefowa PO Hanna Gronkiewicz-Waltz. I dodała, że Komorowski choć miał nieudaną kampanię, to od momentu objęcia urzędu zachowuje się tak jakby zawsze był prezydentem. - I ma dużą szansę na reelekcję, tak jak Aleksander Kwaśniewski -  uważa prezydent Warszawy.

Wilk jest tylko jeden

Komorowski zaczął się zmieniać zaraz po objęciu prezydentury. Niby stał przy PO i Donaldzie Tusku, ale zaczął zaznaczać własną podmiotowość. Paweł Reszka i Michał Majewski opisali ówczesne relacje obu polityków lapidarnie: Komorowski wkurza Tuska. A oto przykłady: gdy Tusk pytał Komorowskiego, dlaczego skierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o odchudzeniu administracji publicznej, usłyszał „Oj tam, oj tam! A wiecie, byłem w tym Pałacyku w Wiśle. Anka zachwycona...”. Gdy szef rządu skarżył się: „media nas nie lubią”, prezydent odpowiedział: „No wiesz, nas jak nas! Nie idź tak daleko. Ale ten ostatni CBOS nie najlepszy miałeś. O, rybę podali! Ryba tu jest znakomita!”.

Komorowski wziął pod swoje skrzydła dawnego wszechmocnego sekretarza generalnego Grzegorza Schetynę, gdy Tusk postanowił go zmarginalizować. Po wygranych wyborach bez konsultacji z Tuskiem zaproponował na swoje stanowisko właśnie Schetynę. Zapraszał ministrów rządu Tuska na spotkania, nie informując o tym premiera. Wychodzi z własnymi inicjatywami legislacyjnymi, jak np. ta o zgromadzeniach, która spotkała się z powszechną krytyką organizacji pozarządowych, a jednak PO jej broniła.

Reklama
Reklama

Zaczął lansować koncepcję tarczy obronnej opartej na systemie rakietowym, podczas gdy minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak nie kryje, że wolałby zainwestować w czołgi niż w tarczę. To prezydent zorganizował debatę o polityce prorodzinnej, na którą rząd wyraźnie nie ma żadnego pomysłu. I wreszcie to on pojawił się na ostatnim Forum Ekonomicznym w Krynicy, gdzie premier nie dojechał.

Podobno obaj politycy tak się umówili, żeby nie wchodzić sobie w paradę. Ale dla niektórych komentatorów te wszystkie zdarzenia to wyraz rosnącej samodzielności Komorowskiego. I świadczą o początku szorstkiej przyjaźni między prezydentem a premierem. Przeciwnicy PO po cichu liczą, że sytuacja rozwinie się tak jak za czasów, gdy w Pałacu Prezydenckim urzędował Aleksander Kwaśniewski, a w Kancelarii Premiera Leszek Miller... Kwaśniewski snuł nieustanne intrygi, aby wysadzić z siodła Millera. To właśnie te relacje sami zainteresowanie określili mianem szorstkiej przyjaźni. A niektórzy działacze SLD do dziś wierzą, że pokłosiem tej wojny była afera Rywina, która nieomal zmiotła Sojusz ze sceny politycznej.

- Kwaśniewski był politykiem niesłychanie ambitnym i - jak się okazało - drugą kadencję prezydentury chciał poświęcić na budowanie nowej formacji lewicowej na gruzach SLD, tyle że trafił na mocnego przeciwnika i jego plan nie wypalił - uważa politolog Rafał Chwedoruk. - Nie wydaje mi się, by Komorowski miał takie ambicje.

Politycy od lat znający prezydenta i premiera mają podobne zdanie. Uważają, że nie można zestawiać relacji Kwaśniewski - Miller z relacjami Tusk - Komorowski, bo politycy SLD obaj byli samcami alfa, chcącymi przewodzić stadu.

- A tu wilkiem jest jedynie Tusk, choć coraz bardziej osłabionym - mówi jeden z naszych rozmówców.

Miłośnik stanowisk

Rosnąca popularność Komorowskiego nie mogła umknąć uwadze premiera. Chociażby najnowszy sondaż „Super Expressu”, który dowodzi, że Polacy nie chcą, by Tusk walczył o prezydenturę. Tylko 12 proc. badanych poparło taki pomysł, podczas gdy za reelekcją Komorowskiego opowiedziało się 42 proc. Polaków. Prezydent bije też rekordy w rankingach zaufania. W ostatnim ufa mu aż 71 proc. badanych przez CBOS, a Tuskowi tylko 42 proc.

Reklama
Reklama

Czy to znaczy, że premier powinien zacząć się bać?

Według polityków, którzy znają Komorowskiego od lat, nie ma takiej potrzeby. Uważają, że Bronisław Komorowski nie ma w sobie genu zwycięstwa. We wzajemnych relacjach Tuska i Komorowskiego od początku górą był ten pierwszy. A Komorowski - jak mówił o nim nieżyjący dziś Maciej Płażyński - wolał dostosowywać się do sytuacji, zamiast pójść na barykady.

Warszawski polityk nie był związany z grupą gdańskich liberałów, dlatego nigdy nie należał do grona najbardziej zaufanych współpracowników szefa PO. Przystąpił do Platformy Obywatelskiej porzucając kolegów ze Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, co do dziś mu pamiętają.

- Jak działaliśmy razem w SKL, to w pewnym momencie razem z Janem Rokitą poszedł tam, gdzie były konfitury. Zawsze robi to, co wyłącznie jemu się opłaca - wspomina z goryczą posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk, która kiedyś była członkiem PO. I dodaje pogardliwie, że Komorowski jest prezydentem z łaski Tuska.

Gdy w 2006 roku - jak spekulowały media - grupa działaczy pod wodzą Pawła Piskorskiego chciała zdetronizować Tuska i namaścić na lidera Komorowskiego, szef PO pod pierwszym pretekstem wyrzucił Piskorskiego, a Komorowski po prostu położył uszy po sobie.

W następnej kadencji Sejmu, gdy PO już rządziła, a dwór Tuska zaczął spychać na margines grupę partyjnych konserwatystów, Komorowski nie kiwnął palcem, by im pomóc.

Reklama
Reklama

Jeden z nich mówił wówczas w rozmowie z „Rz”, że Bronek to największe rozczarowanie tej frakcji. - Liczyliśmy na to, że będzie nas wspierał, a on trzyma stronę Palikota - mówił nasz rozmówca.

Bezpiecznie pod żyrandolem

Wśród dawnych znajomych prezydenta mówi się dziś, że nawet rozpad PO nie wyjąłby Komorowskiego spod żyrandola, gdzie czuje się bezpiecznie. A ponieważ sam przestał atakować i krytykować PiS, z czego słynął, gdy był posłem, sam też nie słyszy ze strony tej partii zarzutów o związki z WSI.

- To strategia, w której czuje się dobrze i co najważniejsze, przynosi mu ona pozytywne efekty. Gdy po Tusku będą świeciły puste ściany, to Komorowski jako prezydent będzie dalej urzędował i wspierał lub krytykował kolejnego premiera - uważa Paweł Piskorski, były sekretarz generalny PO.

Z kolei Antoni Mężydło z PO uważa, że Komorowski chce tylko jednego - drugiej kadencji w Pałacu Prezydenckim.

- Jest jak Mościcki. Lubi jeździć po kraju, spotykać się z wyborcami w miasteczkach, do których od 70 lat nikt ważny nie przyjechał. Tam jest fetowany, przyjmowany z sympatią, co sprawia mu ogromną przyjemność - uważa Mężydło.

Reklama
Reklama

Jeszcze inaczej ocenia sytuację Arciszewska-Mielewczyk. - Donald i Bronek są od siebie wzajemnie zależni - mówi posłanka PiS. - Prezydent nie wykona więc żadnego ruchu. Ale jeśli Donald zacznie się chwiać, to zrobi analizę, co mu się bardziej opłaca i wtedy wykona ruch lub nie.

W PO można też usłyszeć, że prezydent nie zamierza stać się zwierzęciem politycznym, bo jako myśliwy doskonale wie, iż łatwo sam może być ustrzelony. A on chce mieć przede wszystkim święty spokój.

Również politolog Rafał Chwedoruk uważa, że Komorowski będzie lojalny wobec PO.

- Od czasu do czasu pokaże swoją samodzielność, żeby partia o nim nie zapomniała - mówi. Ale możliwe, że gdy Tusk znajdzie się nad przepaścią, to Komorowski być może zepchnie go w przepaść.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama