Zjednoczona lewica z Aleksandrem Kwaśniewskim na czele może poważnie zmienić polityczny układ sił w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego – pokazuje sondaż, który na zlecenie „Rz" przeprowadził instytut Homo Homini.
Badanie miało dwa warianty. W jednym znalazły się osobno SLD i Ruch Palikota. W drugim ich miejsce zajęła wspólna lista pod patronatem byłego prezydenta. I to właśnie ten drugi wariant okazał się dla lewicy korzystniejszy. Na listę Kwaśniewskiego chciałoby bowiem głosować aż 25 proc. badanych, co dałoby jej trzecie miejsce za PO (30 proc.) i PiS (26 proc.). Na europarlamentarne mandaty mogłoby liczyć jeszcze PSL z poparciem 7 proc. badanych.
– To pokazuje, że nazwisko byłego prezydenta wciąż jest dla wyborców lewicy magnesem. I to niezależnie od tego, czy na co dzień popierają oni SLD czy Ruch Palikota – mówi „Rz" dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Zaznacza jednak, że do tak dobrych wyników nowej listy należy podchodzić ostrożnie. – To nie pierwszy projekt, o którym dużo się mówi w mediach, co natychmiast przekłada się na sondażowe poparcie. Jednak czymś zupełnie innym jest start w wyborach i ciężka kampanijna harówka. Nie wiem, czy były prezydent ma na to siły i ochotę – dodaje i przypomina, że Kwaśniewski swego czasu zaangażował się już w tworzenie LiD, który okazał się dużym rozczarowaniem.
O tym, że Kwaśniewski może zaangażować się w tworzenie listy do europarlamentu, mówi się w polskiej polityce od kilku miesięcy. Spekulacje nasiliły się w grudniu, kiedy SLD opuścił europoseł Marek Siwiec, jeden z najbliższych współpracowników byłego prezydenta. Miałby się on stać jedną z głównych postaci nowego projektu.
Niechętnie do takich pomysłów odnosi się SLD. Politycy tej partii przyznają, że utworzenie takiej listy leży w interesie Ruchu Palikota czy związanych z Kwaśniewskim byłych polityków Unii Wolności, ale nie Sojuszu.