Partie podpatrują duże korporacje

Ugrupowania wprowadzają systemy ocen działaczy i narzędzia informatyczne. Najszybciej do przodu idzie opozycja

Publikacja: 13.04.2013 01:10

PiS, SLD czy Ruch Palikota wprowadzają nowoczesne narzędzia kontroli pracy należących do nich polity

PiS, SLD czy Ruch Palikota wprowadzają nowoczesne narzędzia kontroli pracy należących do nich polityków

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Nie chcemy używać wobec naszych regionów kija, ale dać im marchewkę – mówi Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD. Jego partia wprowadziła właśnie system ocen rad wojewódzkich. Ich szefowie wpisują swoje działania do tabelek. Otrzymują za nie punkty. Najlepsze regiony mogą dzięki temu zdobyć z centrali dodatkowe środki na działalność.

SLD nie ukrywa, że metodę ocen efektywności działań zaczerpnął z dużych korporacji.

Swoich posłów i działaczy od kilku lat ocenia też PiS. Jednak nowością jest to, że system SLD jest całkowicie zinformatyzowany.

Skomplikowany system informatyczny uruchamia też właśnie Ruch Palikota.

– Partie sięgają po rozwiązania rodem z dużych firm, bo są organizacjami takimi, jak każde inne – tłumaczy Jeremi Mordasewicz, ekonomista z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Z tą różnicą, że działania przedsiębiorstw weryfikuje rynek, a partii wyborcy. Nic dziwnego, że chcą zwiększyć swoją efektywność – dodaje.

Teczki prezesa

„Prezes PiS założył posłom teczki" – takie tytuły prasowe towarzyszyły uruchomieniu w 2009 roku w PiS tzw. kart parlamentarzystów. Trafiają do nich informacje o działalności posłów. – Tak jak w dużej korporacji, szefostwo ocenia zaangażowanie działaczy. System się sprawdza. Kilku naszych kolegów nie znalazło się na listach, choć mogą na nie ponownie trafić dzięki pracy  w terenie – wyjaśnia szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński.

Zasady oceny posłów PiS zawarto w obszernym załączniku do partyjnego statutu. Wynika z niego, że do kart trafiają informacje m.in. o frekwencji na posiedzeniach Sejmu i przestrzeganiu dyscypliny podczas głosowań.

Początkowo systemu ocen miał w parlamencie złą sławę. Prasa publikowała wypowiedzi posłów PiS, że „teczki" służą ich terroryzowaniu. Jednak teraz po podobne rozwiązania sięgają też inne ugrupowania.

Pieniądze na gazetkę

– Pracujemy nad systemem narzucenia konkretnych działań członkom kierownictwa klubu i posłom. Z ich wykonania będą rozliczani w skwantyfikowany sposób – mówi Łukasz Gibała, poseł Ruchu Palikota. Dodaje, że system punktowy funkcjonuje już w specjalnym zespole, który przygotowuje partię do wyborów samorządowych. – Miejsce na liście będzie uzależnione od skuteczności w działaniu – mówi.

Z kolei rzecznik SLD Dariusz Joński chwali się, że dzięki systemowi oceniania partyjnych struktur, kierowany przez niego region łódzki zdobył dodatkowe pieniądze z centrali. – Przeznaczyliśmy je na dofinansowanie wydruku naszej gazetki – mówi Joński.

Usprawnieniu pracy partyjnych działaczy towarzyszy nacisk na stosowanie nowoczesnych rozwiązania informatycznych. W SLD oceny organizacji wojewódzkich są elementem systemu informatycznego, opartego na stosowanej w dużych korporacjach platformie Microsoft SharePoint.

Jest miejscem wymiany informacji i dokumentów, do którego mają dostęp wszystkie rady wojewódzkie. Można w nim nawet prowadzić wideokonferencje bez konieczności ściągania szefów regionów do centrali.

Nowoczesny system wdraża też Ruch Palikota. Nazywa się ePartia i zdaniem rzecznika ugrupowania Andrzeja Rozenka, jest „jednym z najnowocześniejszych w Europie".

– Przypomina nieco bankowość elektroniczną i można w nim nawet głosować – zachwala rzecznik. – Gdy przykładowo w moim okręgu w Katowicach pojawia się problem związany z podwyżką cen biletów komunikacji miejskiej, odpalamy ePartię i w ciągu godziny mamy ustalony program działania – wyjaśnia.

Dlaczego partie odkryły nowoczesne technologie? – Zauważyły, że dzięki nim wokół celu mogą skutecznie grupować się nawet zwykli obywatele. Zaczęły z nich korzystać, nie chcą pozostawać w tyle – tłumaczy Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.

Dodaje, że to dlatego partie mieszają systemy informatyczne z mediami społecznościowymi. Już kilka lat temu partia Jarosława Kaczyńskiego uruchomiła dwa własne portale społecznościowe: MyPiS.pl i SympatycyPiS.pl.

Wprowadzenie nowych zasad organizacji struktur w SLD wzbudziło sprzeciw części działaczy

Z kolei Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry kontakt ze wszystkimi działaczami utrzymuje za pomocą systemu newsletterów, czyli rozsyłanych regularnie e-maili z informacjami o działalności partii.

– Inne treści otrzymują członkowie partii, a inne sympatycy. Dzięki nim każdy błyskawicznie dowiaduje się, co dzieje się w centrali – mówi rzecznik partii Patryk Jaki.

Słuchając wypowiedzi niektórych posłów można odnieść wrażenie, że w usprawnianiu pracy struktur upatrują przyszłość swoich ugrupowań. – Partie muszą się profesjonalizować, by przetrwać w warunkach nasilonej konkurencji – mówi poseł Jaki.

– Im więcej spraw załatwiamy w Internecie, tym więcej mamy czasu na to, by osobiście się poznać – dodaje poseł Rozenek.

Polityczna kuchnia ludowców

Jednak nie wszystkie partie dały się porwać dążeniu do nowoczesności. W tej dziedzinie wyraźnie widać podział na opozycję i koalicję. Przykładowo z nowych technologii w ograniczony sposób korzysta współrządzące PSL, dysponujące stosunkowo zaawansowanymi wiekowo działaczami.

Rzecznik ugrupowania Krzystzof Kosiński mówi, że  wprowadzenie systemu ocen działaczy oznaczałoby „stanie nad nimi z batem". – To byłby absurd – przekonuje.

Dodaje, że w jego partii funkcjonuje system informatyczny, umożliwiający komunikację władz centralnych z wojewódzkimi. Szczegółów jednak zdradzić nie chce. – To nasza polityczna kuchnia, której nie chcemy ujawniać przeciwnikom – tłumaczy.

W ograniczony sposób z nowoczesnych technik zarządzania korzysta też Platforma Obywatelska. Posłanka Agnieszka Pomaska przyznaje, że w partii brakuje jasnego systemu oceny posłów i działaczy lokalnych. – Ten problem wraca przed każdymi wyborami – mówi.

Zmianą w podejściu do zarządzania strukturami miało skutkować zastąpienie w 2010 roku Grzegorza Schetynę na funkcji sekretarza generalnego przez Andrzeja Wyrobca. Ten drugi zdążył już wcześniej zyskać sławę sprawnego organizatora i w odróżnieniu od poprzednika nie ma większych politycznych ambicji.

Za zmianą nie poszło jednak wprowadzenie nowoczesnych technik zarządzania strukturami. Największym osiągnięciem informatycznym PO jest wciąż uruchomienie przed pięcioma laty elektronicznego Centralnego Rejestru Członków. Powodem było jednak nie usprawnienie działania, a raczej oczyszczenie partii z fikcyjnych członków, tzw. martwych dusz, którymi szefowie struktur pompują koła, zwiększając liczbę delegatów na zjazdy.

W PO nie udała się nawet próba uruchomienia partyjnego intranetu, wzorowanego na tym z niemieckiej CDU. – Próbowaliśmy pilotażowo uruchomić go w Wielkopolsce, ale potem to umarło – rozkłada ręce poseł Waldy Dzikowski z Poznania.

Skompromitowany system

Skąd opór współrządzących partii w usprawnianiu swoich struktur? – Kierownictwa tych ugrupowań nie podejmują takich działań, bo są po prostu zaangażowane w rządzenie państwem – wyjaśnia Mordasewicz.

Jednak przyczyny mogą być też inne. System punktowania działań członków zdążył się już skompromitować w Ruchu Palikota. Wprowadzono go przed wyborami w 2011 roku. Punkty można było dostać nie tylko za „koordynację działań Janusza Palikota w regionie" i „zamieszczanie pozytywnych komentarzy w Internecie", ale także wpłacanie pieniędzy na konto stowarzyszenia. Dlatego w mediach pojawiły się zarzuty, że system służył w rzeczywistości sprzedawaniu przez lidera miejsc na listach.

Wśród polityków PiS pojawiają się głosy, że system oceny posłów w rzeczywistości nie działa, a decyzje o miejscu na listach wyborczych podejmuje sam prezes. – Zawsze tabelki wypełniamy w ostatniej chwili przed wyborami, choć i tak nikt ich nie kontroluje. To pic na wodę, fotomontaż – mówi jeden z nich.

Dodaje, że przykładem mogą być ostatnie wybory parlamentarne, gdy aktywni działacze trafiali na dalsze miejsca na listach wskutek regionalnych konfliktów.

Wprowadzenie systemu oceny struktur wojewódzkich napotkał opór nawet w SLD. Najgłośniej protestował były szef partii Grzegorz Napieralski, który szefuje strukturom w województwie zachodnipomorskim.

Dlatego Andrzej Sadowski przestrzega partie, by usprawnianie aparatu nie stało się ich głównym celem.  – Obecnie dbają o swoje struktury tak, jak robiło się to w PRL, dodając jedynie do tego nowoczesne technologie. Zapominają, że przykładowo w USA struktura Partii Republikańskiej w Chicago składa się w praktyce z dwóch osób, szefa i jego sekretarki. Nabiera ona rozpędu dopiero przez wyborami – mówi.

Zdaniem ekonomisty, zamiast nad strukturami, partie powinny pracować nad programem. – Są na świecie dyktatury, które niezwykle efektywnie wykorzystują nowe technologie. Świetnie korzysta z nich również mafia. Niestety, dla obywateli nic pozytywnego z tego nie wynika – ironizuje Sadowski.

– Nie chcemy używać wobec naszych regionów kija, ale dać im marchewkę – mówi Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD. Jego partia wprowadziła właśnie system ocen rad wojewódzkich. Ich szefowie wpisują swoje działania do tabelek. Otrzymują za nie punkty. Najlepsze regiony mogą dzięki temu zdobyć z centrali dodatkowe środki na działalność.

SLD nie ukrywa, że metodę ocen efektywności działań zaczerpnął z dużych korporacji.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Beata Szydło o Karolu Nawrockim: Grupa osób, która go kojarzyła, była niewielka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Nawrocki zdecydował. Przedstawił „obywatelską rzeczniczkę obywatelskiego kandydata”
Polityka
Adrian Zandberg kandydatem na prezydenta? Paulina Matysiak: Na pewno jest kandydatem na kandydata
Polityka
Donald Tusk życzy zdrowia politykom PiS. W tle sprawa Marcina Romanowskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Donald Tusk podsumował pierwszy rok rządu. „Wiemy, jakie są priorytety”