Do niemieckiej prokuratury trafiło doniesienie celnika na Jacka Protasiewicza. Treść dokumentu ujawnił wczoraj „Newsweek". Dotyczy incydentu, do którego doszło pod koniec lutego na lotnisku we Frankfurcie nad Menem.
O sprawie jako pierwszy napisał niemiecki tabloid „Bild". Z tekstu wynikało, że pijany wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego z Polski zrobił niemieckim funkcjonariuszom awanturę, wyzywając ich od nazistów.
„Przy stanowisku odprawy bagażowej doszło najpierw do konfliktu z pozostałymi podróżnymi, a potem padły głośne wypowiedzi wobec celników, które skończyły się porównaniami do narodowego socjalizmu. (...) Te wypowiedzi szkodzą i oznaczają wzgardę dla trwających od dekad rozliczeń z III Rzeszą" – czytamy w ujawnionym zawiadomieniu.
– Funkcjonariusze policji celnej poczuli się znieważeni, bo używano słów „naziści", „Hitler", „Żyd", „błazen". Artykuł 185 niemieckiego kodeksu karnego przewiduje za użycie tych słów do roku więzienia lub karę grzywny – mówi „Rz" Doris Möller-Scheu z frankfurckiej prokuratury.
Jednak zdaniem Protasiewicza treść zawiadomienia potwierdza jego relację.