Z powodu socjalnego kursu Platformy Obywatelskiej w poważnych kłopotach znalazł się SLD. Grozi mu, że zostanie na stałe zepchnięty do postkomunistycznego narożnika. Elektorat socjalny może bowiem odebrać mu PO. Sojusz znalazł jednak sposób na postawienie Platformy w trudnej sytuacji, i to na tydzień przed wyborami samorządowymi. W porządku obrad najbliższego posiedzenia Sejmu znalazł się projekt autorstwa SLD obniżenia podatku PIT dla osób zarabiających najmniej i podwyższenia go krezusom zarabiającym powyżej 30 tys. złotych miesięcznie.
Sojusz proponuje dołożenie dwóch stawek podatkowych. 15 procent płaciłyby osoby, których roczne dochody nie przekraczają 20 tys. zł. Dochody od 20 160 zł do 85 528 zł byłyby opodatkowane tak samo jak obecnie 18-proc. podatkiem. Powyżej 85 tys. i poniżej 360 tys. zł podatek wynosiłby 32-proc. Najwyższe dochody – od 360 tys. zł wzwyż – byłyby opodatkowane 50-procentowym podatkiem.
Dzięki tej zmianie ludzie pracujący za pensję minimalną, a także emeryci i renciści, mieliby więcej pieniędzy w kieszeni. Ale oznacza ona – co przyznają sami autorzy projektu – spadek dochodów do budżetu w wysokości 10–11 mld zł, choć – zdaniem SLD – w kolejnych latach ten ubytek zostanie wyrównany przez większe wpływy z podatku VAT.
Cztery stawki podatku od dochodów będą sprawiedliwsze – przekonuje SLD
– Kryzys gospodarczy uderzył przede wszystkim w osoby o najniższych dochodach i dlatego postanowiliśmy im ulżyć – mówi Dariusz Joński, rzecznik SLD. – Poza tym dwustopniowa skala podatkowa jest niesprawiedliwa. Przecież chyba wszyscy widzą, że rozpiętości w zarobkach są ogromne, a obciążenia podatkowe takie same.