Niewątpliwie jednak młoda Szwedka uczestniczyła w antyizraelskich demonstracjach, na których wznoszono antysemickie hasła. Nie reagowała na nie.
Teraz, po przechwyceniu statku Madleen, który miał dotrzeć do Strefy Gazy, izraelski minister obrony Israel Katz nazwał ją „Gretą Antysemitką”, a wszystkich aktywistów na pokładzie (w sumie 12 osób) uznał za zwolenników Hamasu, którzy nie rozumieją, że ta terrorystyczna organizacja morduje dzieci, kobiety i osoby starsze, a Izrael się tylko przed nim broni. Izraelski MSZ zaś stwierdził, że Greta Thunberg wzięła udział w prowokacji na „jachcie [do robienia] selfie”, co sugeruje, że wyprawa miała promować uczestników. A nie nagłaśniać realny, podnoszony przez pół świata problem, cierpień ludności cywilnej Strefy Gazy.
Jak Zachód patrzy na izraelskie działania w Strefie Gazy? Tak jak Greta Thunberg?
To pół świata mówi o groźbie głodu na wielką skalę. Izrael pochwalił się jednocześnie, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni wpuścił do Strefy Gazy ponad 1200 ciężarówek z pomocą humanitarną (tyle przed wybuchem wojny docierało tam w ciągu dwóch–trzech dni) i rozdał jeszcze miliony posiłków.
Można Thunberg nie lubić, ale – tak, prowokacyjna – akcja, w której uczestniczyła, wpisuje się w apele znacznej części państw zachodnich, z przerażeniem obserwujących wydarzenia w Strefie Gazy i z równym przerażeniem wsłuchujących się w wypowiedzi skrajnie prawicowych polityków izraelskich, którzy chcieliby totalnie zniszczyć enklawę, a znaczną część jej mieszkańców zmusić do przesiedlenia. Określenie izraelskich działań mianem ludobójstwa nie jest już tabu, użył go premier dużego europejskiego kraju, Hiszpanii.
15 lat temu do Strefy Gazy płynął pisarz Henning Mankell. Czy wspierał Hamas?
Czy niezgoda na to, co się dzieje w Strefie Gazy, jest wspieraniem Hamasu? Podobne pytanie słyszał wielokrotnie nieżyjący sławny szwedzki pisarz Henning Mankell, który w 2010 roku również zmierzał na statku w kierunku palestyńskiej enklawy, podobnie odciętej od świata jak teraz. Odpowiadał, że nie może zagwarantować, że taka akcja nie zostanie wykorzystana przez Hamas. Może natomiast zagwarantować, że cel jest humanitarny i uzgodniony z organizacjami zajmującymi się pomocą humanitarną. „Wszystko inne jest poza kontrolą” – mówił w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”. I dodawał, że Izrael wszystko zniszczył w Gazie w czasie wojny w 2008 roku, czyniąc życie mieszkańców „nieskończenie trudnym”.
Dlaczego to właśnie sławni Szwedzi wsiadali na statki, by wspierać gazańskich Palestyńczyków, a jednocześnie ryzykować oskarżenia o antysemityzm i nienawiść do Izraela? Czy ma to coś wspólnego z zapomnianym ostatnio określaniem Szwecji jako mocarstwa humanitarnego? – trudno na to pytanie odpowiedzieć. Nie lepiej jest z odpowiedzią na pytanie o przyszłość Gazy.