Bez Netanjahu. Nowa gra Trumpa na Bliskim Wschodzie

Bez Izraela albo nawet wbrew niemu. Amerykański prezydent zacieśnia sojusz i robi wielkie interesy z Arabią Saudyjską.

Publikacja: 13.05.2025 04:47

Bez Netanjahu. Nowa gra Trumpa na Bliskim Wschodzie

Foto: REUTERS/Nathan Howard

To pierwsza wizyta zagraniczna Donalda Trumpa w tej kadencji, nie licząc udziału w niedawnym pogrzebie papieża Franciszka. Rozpoczyna się we wtorek od spotkania w Rijadzie z saudyjskim księciem koronnym Mohamedem bin Salmanem. Potem jest w tym samym miejscu szczyt z udziałem przywódców państw Zatoki Perskiej oraz wizyty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Katarze. W czasie trzydniowej podróży na Bliski Wschód Trump nie znajdzie czasu na odwiedzenie Izraela, głównego sojusznika. 

To bolesny cios dla premiera Beniamina Netanjahu, który – na początku lutego – był pierwszym przywódcą zagranicznym przyjętym przez Trumpa w Białym Domu. Potem, na początku kwietnia, też był pierwszym odwiedzającym amerykańskiego prezydenta po ogłoszeniu przez niego ceł dla znacznej części świata. 

Netanjahu, nie bacząc na wydarzenia, zapewniał w niedzielę, że jego stosunki z Trumpem są „doskonałe”.

Czy rząd Netanjahu to nadal sojusznik Ameryki?

Trump omija Netanjahu, bo – jak się wydaje – nie liczy już na to, że izraelski premier weźmie udział w tworzeniu nowej mapy Bliskiego Wschodu, korzystnej dla Ameryki.  

Czytaj więcej

Donald Trump nie chce nowej wojny. Izrael musi się wstrzymać z atakiem na Iran

„Mam wrażenie, że zaczynasz rozumieć fundamentalną prawdę: ten izraelski rząd zachowuje się w sposób zagrażający naszym najważniejszym interesom w regionie. Netanjahu nie jest naszym przyjacielem” – napisał w „New York Timesie” („NYT”) czołowy publicysta tego dziennika Thomas Friedman w komentarzu rozpoczynającym się od słów „Drogi prezydencie Trump, bardzo niewiele jest inicjatyw podjętych przez ciebie od przejęcia urzędu, z którymi się zgadzam, z tą bliskowschodnią – tak”.  

Friedman podkreślił z zadowoleniem, że w ostatnich tygodniach Trump, nie zważając na zdanie Netanjahu, rozpoczął negocjacje z izraelskimi wrogami – Iranem, jemeńskimi Huti oraz Hamasem (dzięki czemu w poniedziałek został uwolniony z Gazy zakładnik z amerykańskim paszportem Edan Alexander). Zdaniem publicysty krytycznego wobec Trumpa „NYT” dla obecnego „ultranacjonalistycznego i mesjanistycznego” rządu Izraela priorytetem nie jest pokój z większością arabskich sąsiadów, lecz aneksje, rozbudowa żydowskich osiedli i wysiedlanie Palestyńczyków. 

Normalizacja stosunków Arabii Saudyjskiej z Izraelem nie jest już warunkiem wielkiego otwarcia amerykańsko-saudyjskiego

Z takim programem Izrael nie dojdzie do normalizacji stosunków z Arabią Saudyjską, nad którą Amerykanie, najpierw za pierwszej kadencji Trumpa, a potem za Joe Bidena, pracowali od kilku lat. Miała ona być częścią większego planu – nowego otwarcia amerykańsko-saudyjskiego, obejmującego sprzedaż najnowocześniejszej broni z USA i wsparcia dla saudyjskiego programu atomowego (cywilnego).

Było już blisko normalizacji, ale zamach terrorystyczny Hamasu 7 października 2023 roku jej przeszkodził. Wojna w Strefie Gazy, która się potem rozpoczęła, spowodowała, że Saudyjczycy postawili warunek: normalizacja tylko po uznaniu przez Izrael, że powstanie państwo palestyńskie. A Mohamed bin Salman zaczął nazywać izraelskie działania w Gazie ludobójstwem. 

Jeszcze w lutym tego roku Trump zakładał, że Rijad nie będzie się upierał przy tym warunku. Teraz godzi się na wielkie otwarcie z Saudyjczykami bez realizowania interesów Izraela (przynajmniej oficjalnie). Pierwsza informowała o tym kilka dni temu agencja Reuters. Napisała, że brak normalizacji stosunków Arabii Saudyjskiej z Izraelem, podobnej do tej, na którą za pierwszej kadencji Trumpa zdecydowały się m.in. Zjednoczone Emiraty Arabskie, nie zaszkodzi już ani współpracy atomowej z Rijadem, ani wielkim kontraktom zbrojeniowym. Na początek za sumę ponad 100 mld dol., w tym na wielozadaniowe myśliwce F-35. Inne źródła, w tym „NYT”, wspominają też o saudyjskich inwestycjach w USA na sumę biliona dolarów, których oczekuje Trump, oraz o daleko posuniętych amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa dla Arabii Saudyjskiej. 

 Skąd ta zmiana? Przede wszystkim wspomniane wielkie pieniądze. Ale Amerykanie również nie oglądają się już na rząd Netanjahu, bo nie chcą pozostawić Półwyspu Arabskiego Chińczykom. Pekin mógłby pomóc Rijadowi w tworzeniu jego programu atomowego. A już wcześniej zaangażował się w łagodzenie stosunków między najważniejszą monarchią sunnicką, Arabią Saudyjską, i Iranem, szyickim mocarstwem regionalnym. Administracja Trumpa ku niezadowoleniu Izraelczyków prowadzi też negocjacje z Teheranem w sprawie nowego porozumienia nuklearnego. 

Arabia Saudyjska a Iran. Kto może mieć program nuklearny?

Iran chce uzyskać zniesienie dotkliwych sankcji gospodarczych w zamian za rezygnację z atomu w celach innych niż cywilne. Izraelczycy uważają, że bez całkowitej rezygnacji z programu nuklearnego Teheran nie przestanie być dla nich zagrożeniem, bo zawsze może przestawić go na cele militarne. Amerykanie wcześniej ulegali tej argumentacji, ale wydaje się, że teraz ją porzucili i debatują już tylko o dopuszczalnym stopniu wzbogacenia uranu.  

Czytaj więcej

Reza Nasri: Oczekiwanie Ameryki, że Iran się rozbroi, jest nierealne i głupie

Izraelczycy będą mieli poważny problem z saudyjskim programem nuklearnym współtworzonym przez USA. Wcześniej głosili, że nie zgodzą się na żaden taki program państwa arabskiego czy muzułmańskiego. Na dodatek program dzisiaj ma charakter cywilny, a jutro może mieć militarny – to zarzut powtarzany wobec Iranu. A Arabia Saudyjska groziła, że jeżeli Iran będzie miał bombę atomową, to ona również.  

Jak sugeruje izraelski antyrządowy dziennik „Haarec”, wniosek jest taki: Izrael pod wodzą Netanjahu uważa powstanie państwa palestyńskiego za większe zagrożenie niż uzyskanie broni jądrowej przez Saudyjczyków (po wcześniejszym wyprodukowaniu jej przez Irańczyków).

Jest jeszcze jeden problem. W spotkaniu Trumpa z Mohamedem bin Salmanem w Rijadzie mają, według mediów arabskich, wziąć udział przywódcy Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas i Syrii Ahmad asa-Szara, którzy zdaniem izraelskiego rządu wspierają terroryzm.  

To pierwsza wizyta zagraniczna Donalda Trumpa w tej kadencji, nie licząc udziału w niedawnym pogrzebie papieża Franciszka. Rozpoczyna się we wtorek od spotkania w Rijadzie z saudyjskim księciem koronnym Mohamedem bin Salmanem. Potem jest w tym samym miejscu szczyt z udziałem przywódców państw Zatoki Perskiej oraz wizyty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Katarze. W czasie trzydniowej podróży na Bliski Wschód Trump nie znajdzie czasu na odwiedzenie Izraela, głównego sojusznika. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Pożar w domu premiera Wielkiej Brytanii. Wszczęto śledztwo z udziałem antyterrorystów
Polityka
Negocjacje Rosja-Ukraina w Stambule. Kto będzie winny niepowodzenia rozmów?
Polityka
Zełenski pojedzie do Turcji spotkać się z Putinem. „Nie ma sensu przedłużać zabijania”
Polityka
Trump komentuje propozycję Putina. „Ukraina powinna się natychmiast zgodzić”
Polityka
Donald Trump chwali rozmowy z Chinami. Twierdzi, że osiągnięto „całkowity reset”
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem