O tym, że prezydent Ukrainy podczas wizyty w USA spotka się m.in. z Donaldem Trumpem, biuro prasowe ukraińskiego przywódcy poinformowało jeszcze 19 września. Wołodymyr Zełenski od tygodni zapowiadał, że kandydatowi republikanów również chce przedstawić swój „plan zwycięstwa”. Tymczasem z doniesień agencji Associated Press wynika, że Trump nie spotka się z Zełenskim w tym tygodniu i że takie spotkanie nawet nie było zaplanowane.
Gdyby tak rzeczywiście się skończyła wizyta Zełenskiego w USA, byłby to bardzo zły sygnał dla władz w Kijowie.
Wojna Rosji z Ukrainą. Trump ma własny plan
Wygląda na to, że Trump ostatecznie postanowił stanąć w kontrze do prowadzonej przez Bidena polityki USA wobec Ukrainy. Być może robi to ze względu na nastroje swoich wyborców, być może w grę wchodzą inne, nieznane nam powody. Tak czy inaczej demonstruje, że nie obchodzą go plany i pomysły na zakończenie wojny pisane przez Zełenskiego.
Czytaj więcej
Wizyta ukraińskiego prezydenta w USA może zadecydować o przyszłości trwającego od ponad dwóch lat konfliktu. Eksperci w Kijowie mówią o kilku scenariuszach rozwoju sytuacji.
Były prezydent USA ma własny plan i, jak zapewne zakłada, po jego ewentualnym powrocie do Białego Domu, Ukraińcy – chcąc nie chcąc – będą musieli na niego przystać. Bo bez amerykańskiej pomocy finansowej nad Dnieprem już teraz nie byłoby z czego wypłacać emerytur, wynagrodzeń dla nauczycieli, urzędników, lekarzy czy strażaków. Nie wspominając już o tym, jakie znaczenie dla ukraińskiej armii mają dostawy amerykańskiej broni i amunicji. Zasada Trumpa – kto płaci, ten zamawia muzykę. Chce więc szybko zakończyć wojnę, usadzając Zełenskiego do stołu rozmów z Putinem. Dla Trumpa ważne, by to on „uratował świat przed zagładą”, a nie np. Xi Jinping czy Luiz Inacio Lula da Silva. Spocznie na laurach i zamrozi konflikt do następnej, być może jeszcze większej wojny.