AfD utknęła w kolejce do władzy. A Olaf Scholz ma powody do przemyśleń

AfD wbrew sondażom nie wygrała w Brandenburgii. Zwycięstwo SPD w tym landzie ma dla socjaldemokratycznego kanclerza smak słodko-gorzki.

Publikacja: 23.09.2024 17:20

Główny kandydat Socjaldemokratycznej Partii (SPD) i premier Brandenburgii Dietmar Woidke

Główny kandydat Socjaldemokratycznej Partii (SPD) i premier Brandenburgii Dietmar Woidke

Foto: PAP/EPA/Clemens Bilan

Skrajnie prawicowa AfD musi jeszcze poczekać na wyjście z całkowitej izolacji. Nie powtórzyła sukcesu sprzed trzech tygodni, kiedy w innym wschodnim landzie, Turyngii, zdecydowanie wygrała wybory, co przeraziło elity.

Sondaże zapowiadały tryumf AfD i w Brandenburgii. Jednak przegrała tam w niedzielę z SPD, zdobywając 29,2 proc. głosów, czyli 1,7 pkt proc. mniej niż socjaldemokraci. Precyzyjniej, przegrała z popularnym premierem Brandenburgii Dietmarem Woidke. Zagroził, że odejdzie ze stanowiska, jeżeli AfD wygra. Namawiał wyborców, by ze względu na niego głosowali na SPD, także jeżeli jej nie lubią. To poskutkowało.

Przyszłość kanclerza Olafa Scholza i jego federalnego rządu po wyborach w Brandenburgii

Ale nie jest to powód do radości w koalicji federalnej, bo odbyło się to kosztem partnerów SPD – Zielonych i FDP, które nie przekroczyły progu wyborczego. Ma też gorzki smak dla socjaldemokratycznego kanclerza, choć musi udawać, że jest mu słodko.

Woidke wygrał, bo schował Olafa Scholza, nie pozwolił mu na występy u swojego boku na wiecach. A Scholz to mieszkaniec stolicy Brandenburgii, Poczdamu, tam głosuje i tam ma swój okręg wyborczy.  

Mimo wszystko zwycięstwo w tym landzie wyciszy na chwilę debatę w szeregach o przyszłości Scholza, w tym zastąpienia go, przynajmniej w roli kandydata na kanclerza w wyborach do Bundestagu w przyszłym roku, przez najpopularniejszego w Niemczech polityka – ministra obrony Borisa Pistoriusa.

Wciąż nie jest pewne, czy koalicja federalna dojedzie do końca kadencji, czy nie opuści jej mająca inne niż SPD i Zieloni poglądy gospodarczo-społeczne liberalna FDP, która na dodatek najbardziej została ukarana przez wyborców we wschodnich landach za grzechy rządu Scholza. 

Po wyborach w Turyngii, Saksonii i Brandenburgii kordon sanitarny wokół AfD zapewne jeszcze przetrwa

Po wyborach w Turyngii, Saksonii i Brandenburgii AfD nadal nie ma szans na dopuszczenie do współrządzenia. Kordon sanitarny, który roztoczono wobec tej partii, zapewne przetrwa. Wszystko wskazuje na to, że w trzech landach powstaną koalicje anty-AfD z udziałem innej partii antysystemowej, prorosyjskiej i eurosceptycznej, powstałego na początku roku Sojuszu Sahry Wagenknecht (BSW).

Czytaj więcej

Niemcy mówią o nowej koalicji, jeżynowej. Z antysystemową partią Sahry Wagenknecht

W Saksonii już w poniedziałek rozpoczęły się pierwsze rozmowy na ten temat. Prowadzi je CDU, zwycięzca w wyborach z 1 września. Wcześniej nie godziła się na dopuszczanie do współrządzenia postkomunistycznej Die Linke, a z niej wyłamał się BSW, a jego założycielka Wagenknecht była w skrajnym, komunistycznym skrzydle.

Wymarzony przez Kreml scenariusz – współpraca AfD i Sojuszu Sahry Wagenknecht, na pewno nie teraz

CDU daje znać, że BSW to mniejsze zło niż AfD. Nie wszyscy lokalni działacze CDU się z tym zgadzają. Na dodatek nie jest pewne, czy pewnego dnia o współpracy z AfD nie pomyśli część posłów BSW, bo poglądy tych dwóch partii w kluczowych sprawach imigracji, wojny w Ukrainie, polityki klimatycznej czy podejścia do elit są bliskie.

Ta część BSW bez doświadczenia politycznego (tych jest większość) oraz z małych ośrodków (też sporo), gdzie AfD niekoniecznie jest postrzegana jak organizacja faszystów, ale obrońców wykluczonych i zapomnianych przez wielkomiejskie elity. Taka współpraca AfD i BSW to wymarzony scenariusz dla Kremla. Na razie liderzy BSW walczą o dostanie się do grona partii normalnych i demokratycznych, czyli do uznania przez elity, których nikt tak sprawnie nie krytykował do tej pory jak Sahra Wagenknecht.

Czytaj więcej

Według prognoz AfD jednak nie wygrała w Brandenburgii. Ale jest silna na wschodzie Niemiec

AfD jest najsilniejszą partią na wschodzie

AfD utknęła w kolejce do władzy. Ale gdy patrzeć na wybory w trzech landach, to w sumie wygrała je zdecydowanie. Ma na wschodzie poparcie ponad 30-procentowe. Na dodatek w Turyngii i Brandenburgii uzyskała tzw. mniejszość blokującą, niektóre decyzje, jak wybór sędziów sądów landowych, będą bez niej niemożliwe. Ma też przed sobą przyszłość, wśród młodych wyborców uzyskała jeszcze lepsze wyniki niż we wszystkich grupach wyborców. I bezapelacyjnie panuje na TikToku, skąd młodzi czerpią wiedzę polityczną. 

Na jej korzyść będzie też działało podejście rządzących do najważniejszego problemu – imigracji. Przed wyborami na wschodzie i rząd Scholza, i partie mainstreamowe we wschodnich landach zabrały się do walki z nielegalną migracją, do kontroli granic, do odsyłania przybyszów, którzy nie uzyskali prawa pobytu w Niemczech. Ale jeżeli po wyborach zabraknie im determinacji, to sporo wyborców może się zwrócić do tych, którzy determinację wykazują od zawsze i gorliwie. Do AfD, która z „reemigracji” uczyniła swoje najważniejsze hasło. 

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Michaił Chodorkowski: Zachód nie chce obalenia Putina
Polityka
Ursula von der Leyen i wąski krąg władzy
Polityka
Kamala Harris skrytykowana za to, że nie ma biologicznych dzieci. Odpowiedziała
Polityka
Republikanie na pokładzie Kamali Harris. Kto ją popiera?