Na Białorusi istnieją tylko cztery partie i wszystkie są lojalne wobec dzierżącego dyktatorską władzę Aleksandra Łukaszenki. Jedną z nich jest Partia Liberalno-Demokratyczna, która już na początku września będzie miała oficjalnego polskiego partnera. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, umowę o współpracy z nią podpisze partia Front, założona przez Krzysztofa Tołwińskiego.
Tołwiński w politykę zaangażował się w latach 90. Działał w PSL, z którego ramienia pełnił funkcję wicemarszałka województwa podlaskiego, a później związał się z PiS. W 2007 roku był krótko wiceministrem skarbu Państwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a w 2010 roku został posłem w miejsce Krzysztofa Putry, który zginął w katastrofie smoleńskiej. W 2011 roku opuścił ławy przy Wiejskiej, do których nie udało mu się wrócić mimo licznych starań z różnych list. W 2023 roku zarejestrował partię Front.
Partia Krzysztofa Tołwińskiego głosi prorosyjskie poglądy w zupełnie jawny sposób
Ugrupowanie nie kryje się ze poglądami prorosyjskimi, probiałoruskimi, antyukraińskimi i antyamerykańskimi. „Dotychczasowa polityka państwa polskiego, poszczególnych rządów w stosunku do Federacji Rosyjskiej i republiki Białoruś, charakteryzowała się kursem konfrontacyjnym, osiągając ostatecznie tytuł polityki paranoiczno-prowokacyjnej” – napisał Front w oświadczeniu przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku. Zaapelował w nim o zaprzestanie dostarczania broni Ukraińcom oraz o „poparcie gwarancji bezpieczeństwa granic ukształtowanych po 1945 roku o przyjazną politykę z Federacją Rosyjską”.
To, że Front ma mieć umowę z jedną z głównych białoruskich partii, potwierdza Krzysztof Tołwiński. – Umowę podpiszemy 9 września, w większości zredagowaną przez nas. Naszym formacjom jest łatwo się porozumieć, bo łączy nas liberalne podejście do spraw gospodarczych – mówi.
Czytaj więcej
Rosja potrzebuje w Ukrainie wsparcia białoruskiej armii. Ale dla Aleksandra Łukaszenki decyzja o wojnie może być początkiem końca.