Białorusini już biorą udział w tej wojnie. To pułki im. Konstantego Kalinowskiego i Pahonia oraz samodzielny oddział Terror. Kilka tysięcy odważnych i zdesperowanych Białorusinów, którzy w tej niesprawiedliwej konfrontacji stanęli po stronie ukraińskiej. W działaniach zbrojnych biorą udział już od 2014 roku, a ostatnie lata masywnej wojny uczyniły z nich pełnowartościowe, doświadczone w bojach wojsko. To prawdziwi kilerzy w porównaniu z oddziałami, którymi dysponuje Aleksander Łukaszenko. Znając ich wartość bojową i determinację, dyktator naprawdę ma się czego bać. A i oni z niecierpliwością wypatrują dnia, kiedy dostaną od losu szansę wyzwolenia Mińska spod jego dyktatury. Mało czasu będzie miał wtedy Łukaszenko na ucieczkę. Tyle samo pewnie, ile małżeństwo Ceauşescu, Saddam Husajn czy Kadafi. Zanim więc podejmie wymuszaną od dawna przez Putina decyzję zaangażowania się w wojnę z Kijowem, powinien z uwagą przejrzeć filmy o ostatnich chwilach tej koszmarnej czwórki.
Czytaj więcej
Władze w Kijowie apelują do reżimu w Mińsku o „niepopełnianie tragicznych błędów” i wycofanie wojsk. – Pułk Kalinowskiego marzy o wyzwoleniu Białorusi – komentuje „Rzeczpospolitej” jeden z białoruskich ochotników nad Dnieprem.
Wizja krwawej rozprawy z „Baćką” Łukaszenką
Gdyby jeszcze mógł wierzyć, że obroni go oddany przywódcy naród. Ale i to bajka. Białorusini uznawani byli do niedawna za naród pokorny i bierny. Ale wszystko zmieniło się cztery lata temu, kiedy masowo wyszli na ulicę w proteście przeciw ukradzionym wyborom prezydenckim. Tak, wtedy Łukaszenko zgniótł wolnościowe aspiracje rodaków. I na krótką metę wygrał. Ale stał się jednocześnie obiektem powszechnej nienawiści. Rządzi tylko dzięki poparciu skorumpowanych elit i sprzedajnych służb. Wsparty terrorem i strachem. I pewnie sam już wie, że to beczka prochu. Wystarczy iskra, by wybuchła, a naród ze swoim wiarołomnym „Baćką” krwawo się rozprawił.
Atak na Ukrainę może być właśnie taką iskrą. Bo Białorusini to nie Rosjanie. Mają większy kontakt ze światem. Wyjeżdżają na Zachód. Mają pozostające na emigracji struktury władzy. Paradoksalnie władza Łukaszenki wisi na włosku.
Czytaj więcej
Moskwa na podstawie dwustronnych umów wojskowych mogła poprosić najważniejszego sojusznika o wsparcie w powstrzymaniu ukraińskiej ofensywy. Białoruska armia wysłała ostatnio do Rosji swoje siły „na manewry”.